Nie potrafię się modlić, bo zbyt wiele nieszczęść spadło na moją rodzinę. Rak zabrał w krótkim czasie bliskie mi osoby. Nie rozumiem tego, nie umiem się odnaleźć. Licealistka
Już Biblia opisuje dzieje Hioba, na którego spadają w krótkim czasie liczne nieszczęścia. On nie narzekał, opuszczony przez wszystkich, pokryty trądem, wychwalał Pana Boga. Niestety, tak w życiu bywa, że na jakąś rodzinę spadają nagle lawinowo nieszczęścia. Przecież jest nawet przysłowie, że nieszczęścia chodzą parami. Rak zbiera żniwo. A skoro każdy chory ma rodzinę, przyjaciół, więc krąg ludzi dotkniętych chorobą jest coraz większy, bardzo to przykre. Tylko niech nikt nie oskarża o to Pana Boga. Wszystko wskazuje na to, że te choroby to skutek cywilizacji. To my, ludzie, źle sterujemy rozwojem wszystkiego. To wielka szkoda dla Ciebie, że nie potrafisz się modlić. Przecież Pan Jezus dobrowolnie zgodził się straszliwie cierpieć, by przez wszystkie wieki ludzie cierpiący czuli się przez Jezusa rozumiani. Nie na darmo siostra Faustyna głosiła ludziom Boże Miłosierdzie tuż przed II wojną światową. Tylu to pomogło. Moja ciocia, która w czasie wojny uciekała z dzieckiem w zębach przez Bug, a męża straciła w Katyniu, tylko dzięki wierze wytrzymała wszystko i to ona powiedziała mi o mocy płynącej z krótkiej modlitwy „Jezu, ufam Tobie”. Znałam więźniarkę Oświęcimia, która nigdy nie narzekała, do nikogo nie miała pretensji ani nienawiści, tylko wilczurów się bała do końca życia. Gdy jest tak źle i tak trudno, to najlepiej przylgnąć do Pana Boga i zawierzyć Mu. Pan Bóg nie jest czarodziejem, jest Kimś większym. Wczoraj jedna z Czytelniczek napisała mi taką mądrość: "Nie mów swojemu Bogu, że masz wielkie problemy. Powiedz swoim problemom, że masz wielkiego Boga".
Zadaj pytanie: