Jestem prawie pełnoletnim nieśmiałym i cichym chłopakiem, który doświadczył już zbyt dużo różnych upokorzeń, zbyt długo i przez zbyt wiele osób był odrzucany. Nierzadko modliłem się o miłość, żebym miał dziewczynę i marzyłem o tym, żeby mój związek miał w sobie coś wyjątkowego. Zauważyłem, że każdą dziewczynę poznałem w kościele (rekolekcje, festyn, spotkania itp.) dlatego zawsze ufałem, że jeśli poznam tą Jedyną to tylko tam. Minęło te 6 lat podstawówki- w odrzuceniu od większości osób, ale z przyjacielem. Licealista
Przyszło gimnazjum- tam miałem już kilku kolegów z którymi spotykam się do dzisiaj ( tam też poznałem swoją pierwszą "dojrzałą" pięciominutową miłość Bóg chyba te myśli usłyszał, bo w wakacje pojechałem na rekolekcje na których były same fajne dziewczyny- z każdą mogłem pogadać. Poczułem się wtedy po raz pierwszy w życiu naprawdę lubiany i potrzebny, z jedną dziewczyną nawet się zbliżyliśmy, ale zakończyło się ma dwóch telefonach- nie potrafiłem tego pociągnąć dalej. W liceum trafiłem do klasy, w której każdy z każdym się dogadywał- po raz pierwszy w życiu mogłem iść do szkoły bez myślenia o tym ile "miłych" słów usłyszę, tylko pójść, pogadać, wrócić do domu. Jednak w kwestii miłosnej nic się nie zmieniło, może tylko tyle, że czułem się troszkę pewniej. Na szczęście trafiłem ma Lednicę-tam już przy wyjściu stałem koło ładnej dziewczyny. No i wreszcie tegoroczne rekolekcje, na których poznałem cudowną dziewczynę, obiecałem jej ,że zadzwonię. Teraz minął już miesiąc- na początku nie mogłem zadzwonić, teraz mi głupio, ponadto przez cały czas nie potrafiłem tego zrobić. Boje się tego, że mnie nie lubi, że mnie odrzuci, czy moja obietnica (bo ja tak to traktuje) jest przez nią brana na poważnie odnoszę wrażenie, że to jest ta Jedyna
Licealista
Odważ się i zadzwoń. Ale powiem Ci też, że jeśli masz blokadę i nie zrobisz tego, to świat się i tak nie zawali. Bo mimo wielkiej tęsknoty za pięknym uczuciem jesteś młodziutki. A chodzenie, chodzenie na poważnie to też wielka odpowiedzialność, to podwójne kłopoty, chociaż i podwójne radości. To jasne, że w Twoim wieku kocha się w sposób czysty i piękny. Ale czasami organizm daje blokadę i wtedy trzeba go posłuchać. Wniosek- możecie ciągnąć tę przyjaźń, piszcie szczerze, ale nie obiecujcie sobie zbyt wiele, nie wiążcie się obietnicami, tylko zawierzcie wszystko Bogu, niech prowadzi. Czas pokaże, czy jesteście dla siebie. O dobrą dziewczynę należy się bardzo mocno modlić, można prosić właśnie o tę, ale należy też powtarzać "nie moja, lecz Twoja wola". Mnóstwo Twoich rówieśników nie poznało jeszcze swojej drugiej połowy. Problem w tym, że chłopak powinien się starać, szukać, zaczynać. Pilnuj siebie, miej swoje zasady, niech widzą, że Ty żyjesz inaczej. Zauważ, że Pan Bóg już Ci pomaga. Wszystkie wartościowe dziewczyny poznawałeś właśnie na rekolekcjach, w kościele itd. Pięknie widzę Twoją przyszłość, a czy ona będzie z związana z tą dziewczyną, czy z inną- tego nie wiem. Ale warto mieć marzenia, iść za głosem serca, próbować i przede wszystkim- modlić się.
Zadaj pytanie: