Raz słyszałem, że nie wolno żyć marzeniami. Powiedziałbym "nie wolno żyć marzeniami- trzeba je spełniać". Podobnie jak z proszeniem Boga o cokolwiek. Doszedłem do wniosku, że Bóg to nie jest automat. Bóg mi niczego nie da, to ja muszę pójść po to co chcę, a on mi wskaże najlepszą drogę do celu. A to czy trafię zależy tylko od tego, czy i jak go posłucham. I wracając do marzeń- myślę, że m.in. one odróżniają nas od zwierząt ułożyłem nawet taką "wyliczankę"- zwykły człowiek marzy o tym co trudno dostępne; wyjątkowy człowiek marzy o tym co niemożliwe; szczęśliwy człowiek idzie po to. Licealista
Nie wiem ile w tym prawdy, ale czuję, że takie podejście do życia jest bardziej motywujące niż coś w stylu: "jest jak jest, inaczej nie będzie" - poza tym wymaga własnej inicjatywy i wiary w to, że jest coś więcej w życiu niż to co możemy dostrzec na pierwszy rzut oka ( bo Bogu chyba nie chodzi o to, żebyśmy zamykali się w codzienności tylko parli naprzód mimo przeciwności )
Licealista
Masz piękne przemyślenia, a szczególnie spodobały mi się zdania na temat próśb składanych Bogu- że to nie jest automat, że trzeba sprawy załatwiać samemu, tylko ważne, by dochodzić do celu Boża drogą. Przeczytałam gdzieś mądre zdanie, że "Bóg nie ma innych rąk niż nasze". Natomiast bardzo mądrze stwierdziłeś, że powodzenie zależy od tego, czy zrozumiemy, jaką drogę Bóg nam wskazuje. Twoje podejście do życia, do przyszłości bardzo mi się podoba. Jestem o Ciebie spokojna, że wszystko potoczy się dobrze.
Zadaj pytanie: