Nie mam sprecyzowanych planów na swoją przyszłość. Wiem, że chcę podjąć się zawodu, w którym będę miał kontakt z ludźmi. Nie chcę narażać mojej rodziny na koszta, dlatego staram się zapomnieć o renomowanych uczelniach. Chcąc odciążyć domowy budżet, wybrałem pobliskie liceum. Mam rodzeństwo i kocham je. Nie rozumiem szufladkowania ludzi i ,,lansu'' na podstawie ukończonych uczelni czy zasobności portfela. Jeżeli będzie się ambitnym, można osiągnąć cel. Nie poddaję się, chcę być dobrym człowiekiem. Nie piję, nie palę, dlatego niektórzy znajomi patrzą na mnie z półuśmiechem. Nie przeszkadza mi to. Zastanawiałem się nad medycyną, ale najbliższy uniwersytet z tym kierunkiem jest daleko, a koszta mówią same za siebie. Mam nadzieję, że odnajdę swoją drogę. Powierzam się Matce Bożej Częstochowskiej, nie raz ratuje mnie z różnych sytuacji. Ideał ze mnie żaden. Dostałem wiele: mam kochającą rodzinę, która chce mojego dobra. Mam nadzieję, że odkryję swoje powołanie do zawodu. 17-latek
Mocno wierzę, że gdy nadejdzie czas, to dokonasz najlepszego wyboru. Proś Maryję, by prowadziła i by we właściwym czasie podpowiedziała, jaką masz iść drogą. Oczywiście, sam szukaj, czytaj o różnych kierunkach, które są na pobliskich uczelniach. Doradzam tylko, byś wybrał dzienne studia, a nie żadne płatne. Bo z pracą różnie bywa, a na dziennych od drugiego roku można na ogół dorabiać. Są też stypendia. Szukając swojej drogi myśl o tym, w jakim zawodzie, w jakiej pracy byś siebie widział. Ale jeszcze jest czas, a póki co ciesz się i dziękuj Bogu za cudowną rodzinkę i za łaskę wiary.
Zadaj pytanie: