Hau, Przyjaciele!
Poznajemy tutaj dokładnie życie świętego Franciszka z Asyżu. Każdemu podoba się coś innego. Zosia zachwyca się tym, że śpiewał i grał. Miejscowe dzieci zaśmiewają się przy wesołych opowieściach o bracie Jałowcu i innych braciszkach. Chłopakom podoba się historia o tym, że Franciszek chciał być rycerzem. A ja? To chyba jasne, że najlepsze są opowieści o zwierzętach! Dzisiaj pomagałam dziewczynom w porządkach wokół jednej chaty. Myły okna, zamiatały podwórze, plewiły ogród, ksiądz naprawiał płot, a ja najpierw obwąchiwałam się z Morusem, a potem leżałam po prostu przy nim. Wygląda świetnie i chyba chciał mi powiedzieć, że buda to świetna sprawa, że jego nawet czasami spuszczają, ale niedowidzi i bezpiecznie czuje się w swoim drewnianym domku. Obwąchał mój prezent w postaci karmy i pochłonął go bardzo szybko. A ja skosztowałam chleba pokruszonego w kwaśnym mleku i bardzo mi takie danie smakowało. W południe była modlitwa na Anioł Pański, a potem pani Weronka opowiadała dziewczynom o dawnych czasach, gdy była młoda, gdy się zakochała, gdy wybuchła wojna, a potem mąż umarł, dzieci wyjechały w świat. Paulina szepnęła do Jadzi, że myślała, że to one będą służyły tutaj ludziom, tymczasem wystarczyło kilka godzin, by tyle mądrości i zdobyły dzięki starej Weronce, kobiecie bardzo wesołej i bardzo rozśpiewanej. Wrócimy tutaj po teksty piosenek, a potem idziemy pracować przy najbliższej kapliczce. Cześć. Astra