Hau, Przyjaciele!
Rycerzowa to nie tylko piękna nazwa, ale po prostu niezwykła góra. Wspinaliśmy się na nią z ochotą, a wyruszyliśmy zaraz po mszy. Na tę wyprawę ksiądz Wojtek zaprosił też miejscowe dzieci. Przyszło ich całkiem sporo, w tym niektóre raczej małe. Ale to żadne mazgaje, tylko zahartowane i przyzwyczajone do dalekich marszów maluchy. Za kilkoma przybiegły też pieski i ruszyliśmy całą gromadą na szczyt. Marianki częstowały dzieci na postojach własnej produkcji babeczkami i kompotem, a Burek , Misiek i Aza urządzały ze mną wyścigi, pozwalały trochę kopać w ziemi, węszyć ciekawe ślady. Na szczycie były ciekawe opowieści o świętym Franciszku i wielka drzemka dla psów. No i dzieci najlepiej podpowiedziały, gdzie jaka pomoc jest potrzebna. Bo w kilku domach brakuje młodych ludzi, z sąsiedzką pomocą nie można nadążyć. Jutro będzie ciekawie i pewnie wesoło. Aza zapewniła mnie, że psów uwiązanych do bud nie muszę się obawiać, że powinnam im tylko współczuć, coś im dać. I gdy omawiano szczegóły, dzielono się na grupy, to Paulina nagle zapytała, czy chcę zanieść w prezencie trochę karmy dla psów. Pewnie, ze chcę. Mogę oddać wszystko, bo aż mi wstyd, że tak wygodnie sobie żyję i jeszcze często bywam niezadowolona. Cześć Astra