Uczył mnie w minionym roku religii wyjątkowy i bardzo mądry katecheta. Nie uczył nas formułek, ale głębszego patrzenia na życie, Boga, Biblię. Poruszał trudne tematy. Pokazywał, że (wbrew temu, co dziś mówią ludzie) wiara ma tak naprawdę wielki sens. Dzięki niemu wiele osób z naszej szkoły i klasy uwierzyło. Sama też pod pewnym względem się nawróciłam. Tacy ludzie to prawdziwy skarb świata. Oprócz tego fajnie się z nim pośpiewało, był z nami na wycieczce klasowej i był zawsze chętny do rozmowy. Czasami naprawdę jej potrzebowałam, a on zawsze znajdował na to czas. Niestety, on odchodzi, co jest dla mnie ciężkie, płaczę, nie mogę się pozbierać. Co zrobić, by się tak nie zamartwiać? 15- latka
Proponuję przede wszystkim wielkie dziękowanie za to, że mieliście religię z tak świetnym człowiekiem. Skoro w ciągu roku tyle dobrego zrobił, to teraz Wy swoją postawą pokażecie, Ty też, czy zrozumieliście to, do czego Was ksiądz przekonywał. Słuchasz listów św. Pawła? Wędrował przez Europę, zakładał wspólnoty, wkładał w to serce i szedł dalej. Szczęśliwi, którzy go poznali. A ty bądź szczęśliwa, że tak charyzmatycznego człowieka poznałaś. Niech kolejnych przekonuje do Boga. Twoja tęsknota nie jest niczym złym. Ale niech płacz nie stanie się histerią A to co czujesz, niech się zmieni w wielką modlitwę w intencji księdza. Tak możesz mu podziękować. Czas otrzeć łzy, cieszyć się, że tego człowieka poznałaś, że tyle Was nauczył. Czas, by ziarno, które zasiał- zakiełkowało. To już zależy od Was.
Zadaj pytanie: