W krajach zwycięskich świętują, we Francji złoszczą się, że zwycięzcy świętują. 18 czerwca 1815 roku rozegrała się bitwa pod Waterloo.
Są bitwy, które zmieniają bieg historii. Taka bitwą była klęska Napoleona pod Waterloo. Dla nas Polaków nie jest to jednak powód do świętowania. U boku cesarza francuzów walczyło i zginęło wielu polskich żołnierzy, a jego klęska stworzyła nowy ład w Europie. Niestety w tym ładzie zabrakło miejsca dla Polski i aż do końca I wojny światowej, z przerwami na powstania nasz kraj był pod butem zaborców - pogromców Napoleona.
Przez burzliwy okres wojen napoleońskich na początku XIX wieku tego niewielkiego człowieka nie potrafiło pokonać żadne państwo. Co więcej nawet sprzymierzone razem nie były w stanie pokonać wojennego geniuszu Napoleona. Wszystko zakończyła nieszczęsna wyprawa na Moskwę w 1812 roku. Odwrót Wielkiej Armii niszczonej mrozem, brakiem zapasów i atakami wroga był tragiczny. W bitwie pod Lipskiem Napoleon został pokonany a następnie zesłany na wyspę Elbę. Na tronie Francji ponownie zasiadł król. Jednak po doświadczeniach rewolucji francuskiej, i obywatelskich zwyczajach panujących w napoleońskiej armii tęsknota za zwycięstwami u boku Napoleona Bonapartego wciąż się tliła. Gdy udało mu się niespodziewanie powrócić zebrał 70 tysięcy żołnierzy. Niestety w większości byli to młodzi poborowi, choć znalazło się też wielu weteranów, w tym zawsze wierne oddziały Polskie. Po dwóch zwycięskich starciach 16 czerwca, wcześnie rano armia Napoleona spotkała się z brytyjską armią pod wodzą księcia Wellingtona pod Waterloo. Z armii francuskiej wyłączono 35 tysięcy ludzi, którzy ruszyli w pościg za pokonaną armią Pruską Blüchera, aby nie mogła dołączyć do Brytyjczyków.
Po nocnej ulewie, bitwa rozpoczęła się dopiero koło 11. Wiele pocisków artyleryjskich z powodu błota grzęzło w ziemi. Zacięte walki rozpoczęły się o Hougoumont. Po ciężkich wielogodzinnych walkach Brytyjczycy byli u kresu sił. Francuzom nie udało się jednak zająć Hougoumont, a na dodatek po bezsensownych szarżach kawalerii marszałka Neya, francuska jazda prawie przestała istnieć. Przybycie na pole bitwy pierwszych korpusów Pruskich przekreśliło szansę Napoleona na zwycięstwo. Do ostatniego boju ruszyła cesarska gwardia. Przeciwko nim Wellington rzucił swoją gwardię. Brytyjczycy zaczęli się chwiać i powoli cofać. Jednak napór Prusaków i twarda postawa części Brytyjczyków, sprawiła że przez francuskie linie przebiegła informacja, że gwardia ustępuje. Nic już nie mogło zatrzymać odwrotu całej armii francuskiej. Po klęsce, zakończył się okres tak zwanych 100 dni Napoleon, a cesarz znów abdykował i został zesłany na wyspę św. Heleny. Pozostał tam do końca swoich dni.