Maryja ratuje każdego, kto tego chce. Ona nigdy nie zostawia swoich dzieci. Kiedy w lipcu 2013 roku papież Franciszek wyjeżdżał do Rio de Janeiro w Brazylii, na spotkanie z młodzieżą całego świata, na pokładzie samolotu – jak to zwykle bywa podczas pielgrzymek papieskich – towarzyszyło Ojcu Świętemu 70 dziennikarzy różnych narodowości.
Papież nie udzielał wywiadów, ale na początku podróży przywitał się z każdym po kolei a potem w imieniu dziennikarzy kilka słów do papieża powiedziała Meksykanka Valentina Alazraki i ofiarowała Franciszkowi obraz Matki Bożej z Guadalupe, czczonej w Meksyku jako patronkę obu Ameryk. Dwa lata później, w marcu tego roku, ta sama dziennikarka znów miała okazję spotkać się z Franciszkiem. Tym razem przeprowadzała z papieżem wywiad z okazji rocznicy jego wyboru na Stolicę Piotrową. Jakież było jej zdziwienie, kiedy w pokoju, w którym Ojciec Święty zwykle przyjmuje swoich współpracowników, Valentina Alazraki zobaczyła obraz Matki Bożej z Guadalupe. Nie wiadomo, czy był to obraz podarowany przez dziennikarkę czy inny, ale wiadomo, że papież Franciszek ma wielką miłość do Maryi. Kiedy tylko został papieżem już następnego dnia pojechał do Bazyliki Matki Bożej Większej, by pomodlić się przed obrazem patronki Rzymu. W tym samym miejscu, przed wyjazdem na spotkanie z młodzieżą do Rio de Janeiro, złożył kwiaty i zapalił świecę w intencji tego spotkania. Wybrani do naszej sondy (czyt. str. 13) opowiadali o swoich spotkaniach w sanktuariach maryjnych. Tak sobie myślę, że chyba każdy z Was umiałby kilka zdań powiedzieć o Matce Bożej, która w Lourdes objawiła się Bernadetcie albo o Maryi Fatimskiej, z którą rozmawiały dzieci Łucja, Hiacynta i Franciszek. A kto zna niezwykłą historię obrazu Matki Bożej z Guadalupe w Meksyku, która osobiście swój wizerunek nam zostawiła? Takiego obrazu, którego nikt nie namalował, który z nieba został podarowany Indianom a przez nich całemu światu nie ma nigdzie, tylko w Guadalupe. Piękna jest ta scena na zdjęciu obok, kiedy biskup klęka przed prostym Juanem Diego..., ale właściwie nie przed nim klęka, tylko przed tym co ujrzał. Zaskoczony Juan myślał, że przyniósł biskupowi róże, tymczasem na tilmie przyniósł cudowny wizerunek Matki Najświętszej, która róże kazała mu zerwać. Jeszcze kilka dni wcześniej biskup nie wierzył w ani jedno słowo Juana, a teraz... Koniecznie musicie poznać historię tego cudownego objawienia. Niektórzy z Was będą mieć taką okazję podczas nabożeństw majowych. A wszyscy możecie przeczytać o tym w tym numerze „Małego Gościa” na stronach od 6 do 12. Dlaczego mamy poznać tę historię i po co mamy chodzi na majowe? W ostatnim czasie często przychodzą od Was do redakcji listy z pytaniem, czy będzie wojna. Piszecie, że strasznie się tego boicie, i że tego nie chcecie. Pan Bóg też nie chce wojny. Wiele razy mówił przez Maryję, że chce uratować świat. A Ona zachęcała do modlitwy. Myślę, że nabożeństwa majowe to dobra okazja, choć wiem, że to niełatwe. Bo na dworze coraz cieplej, bo rower, bo deska bo rolki... Ale wiem też, że dołączacie czasem do modlących się w kościele albo przy kapliczkach przy drodze. Proście w tym roku Maryję z Guadalupe szczególnie o pokój. Jestem pewna, że Ona chce nas uratować przed wszelkim złem. Jak najlepsza Mama nigdy nas nie zostawi. Przekonała się o tym pani Ola (czyt. na str. 13), przekonałam się o tym ja i przekonać się może o tym każdy.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.