W minioną sobotę papież Franciszek był świadkiem cudu św. Januarego.
W minioną sobotę papież Franciszek modlił się w maryjnym sanktuarium Matki Bożej Różańcowej w Pompejach. Odwiedził też Neapol, gdzie w katedrze był świadkiem cudu św. Januarego.
Wizytę w Neapolu zaczął Franciszek od peryferii, gdzie w blokowisku mieszkają przede wszystkim poszkodowani podczas trzęsień ziemi, bezdomni i imigranci szukający we Włoszech lepszego życia.
W katedrze w Neapolu papież był świadkiem tak zwanego cudu św. Januarego. Ma on miejsce zwykle kilka razy w roku, przede wszystkim 19 września, czyli w liturgiczne wspomnienie tego świętego. Ale zdarza się to też w pierwszą niedzielę maja, 16 grudnia, a bywa, że innym czasie.
Rozpuszczenie się krwi św. Januarego było pierwszym takim wydarzeniem w obecności papieża.
W sobotę, 21 marca podczas spotkania Franciszka z kapłanami w katedrze podano papieżowi do ucałowania ampułkę z krwią. Ojciec Święty oddał relikwiarz arcybiskupowi Neapolu, który powiedział, że św. January bardzo kocha papieża, bo krew rozpuściła się już w połowie. Wtedy papież odpowiedział, że musimy się bardziej nawracać, bo tylko w połowie św. January jest z nas zadowolony. Kilka minut później krew rozpuściła się całkowicie.
Św. January był biskupem Benewentu (ok. 70 km od Neapolu). Poniósł śmierć męczeńską w okresie wielkich prześladowań chrześcijan za rządów cesarza Dioklecjana (III-IV wiek). Tradycja głosi, że wrzucono go do ognia razem z sześcioma towarzyszami ponieważ odmówili złożenia ofiary bożkom. Płomienie jednak w cudowny sposób nie dotknęły ich. Wtedy rzucono ich na pożarcie dzikim zwierzętom. Jednak zwierzęta nawet nie podeszły do nich. W końcu zginęli pod toporem kata.
Relikwie – krew biskupa – przechowywana jest w ampułce w katedrze w Neapolu. Cud świętego polega na tym, że krew zaczyna się burzyć, staje się płynna, jak gdyby przed chwilą została rozlana. Zjawisko wiele razy badano, jednak do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje.