Kto znalazł swoje miejsce przy krzyżu, przeżyje radość zmartwychwstania. Cztery lata temu, zanim Jana Pawła II ogłoszono błogosławionym, ogłosiliśmy w „Małym Gościu” konkurs „Napisz list do nieba”. Listów adresowanych do papieża przyszło do redakcji ponad tysiąc.
Jedna dziewczynka, Marysia, napisała tak: „Kochany Ojcze Święty, mam 10 lat. Pamiętam Ciebie z opowiadań babci i z telewizji. Bardzo Cię podziwiam za to, co zrobiłeś dla nas i dla naszego kraju. Moja rodzina była dumna, że zostałeś wybrany na papieża. Modlę się za Ciebie i proszę o modlitwę, bo jestem bardzo chora. Mam astmę oskrzelową i chore serduszko. I za moją siostrę, która ma 5 lat, i też ma astmę oskrzelową, i skazę naczyniowo-krwionośną. I za moją kochaną mamusię, bo ona też ma chore serduszko i jeszcze epilepsję. A babcia ma cukrzycę i bardzo bolą ją nogi. Niedawno mój dziadek był w szpitalu. Bardzo modliliśmy się za niego i wrócił do nas. Ojcze Święty, bardzo dziękuję za modlitwę. Do widzenia. Kocham Cię. P.S. I jeszcze żebym miała dobrego tatusia, bo nas zostawił”. Pan Jezus powiedział kiedyś swoim uczniom: „Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje” (Łk 9, 23). Łatwo powiedzieć… Ale dopiero wtedy, gdy przychodzi prawdziwe cierpienie, człowiek zaczyna rozumieć, jakie to trudne. Opowiadała mi kiedyś koleżanka, która uczyła religii: „Wiesz, tyle razy dzieciom na katechezie mówiłam o śmierci, o tym, że to przejście do nowego, lepszego życia, ale dopiero, kiedy umarł mój tata, zrozumiałam, że między opowiadaniem o cierpieniu a przeżywaniem cierpienia jest kolosalna różnica”. I to prawda, ale prawdą jest też to, że jeśli człowiek cierpi z Jezusem, to On daje siłę. Nawet do tego, by przeżyć śmierć swojego dziecka, tak jak pani Halina, która trzymała w ramionach umierającą córeczkę, niespełna trzyletnią Małgosię (czyt. na str. 6). W tych dniach, gdy dostaniecie ten numer „Małego Gościa”, będziemy przeżywać to wszystko, na co zgodził się Jezus, by nas zbawić. Przyjrzyjcie się dokładnie na plakacie Jego ostatniej drodze na ziemi. Zobaczcie, jak dzisiaj wyglądają te miejsca w Ziemi Świętej. On tam umarł ale i zmartwychwstał. Jest grób, ale nie ma ciała.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.