Nie rozumiem, co to znaczy, że należy się zaprzeć samego siebie i iść za Panem Jezusem. A co z talentami, pasjami? Gimnazjalistka
Panu Jezusowi chodziło o to, by zaprzeć się tego, do czego wzywa nas na ogół nasz organizm, nasze wnętrze. Np. lenistwo. Każdego dnia czujesz
potrzebę leniuchowania, ale możesz w imię Jezusa zaprzeć się swej ludzkiej natury i zgodnie z Jego nakazem pomagać, być dla innych. Najdziwniejsze, że będziesz zmęczona, ale szczęśliwa. Tymczasem wypoczęta czasami czujesz się podle. Bo nagle rozumiesz, że dogadzanie sobie wcale nam nie służy. Zaprzeć się siebie to walka z naturalnym egoizmem. Czasami budujemy całe teorie, że mamy dbać o siebie, myśleć o sobie, dbać o swoje przyjemności. Ludzie w to wierzą i dziwią się, że to nie daje szczęścia. Bo pełnia szczęścia to raczej zapomnieć o sobie i skupienie się na innych. Marzenia, pasje, to Boże dary, należy je rozwijać. Przypowieść o talentach jasno to pokazuje.
Zadaj pytanie: