Hau Przyjaciele!
W nocy trwa zima, bo gdy wykopuję się z mojego kosza, to czuję niemiły chłodek. Ale wczoraj w południe opanowała mnie wiosenna euforia. I chyba nie tylko mnie. Paulina zabrała mnie na daleki spacer w pola. Na miedzach niespotykana zimą ilość ludzi. A psów jeszcze więcej. Odnowiłam wszystkie znajomości, wymieniłam grzeczności, z kilkoma kundelkami urządziliśmy radosne wyścigi. Gdy zziajana wróciłam do Pauliny, ona właśnie rozmawiała przez telefon. „Biorę przykład z Astry i dzisiaj sobie jeszcze pobiegam. Sam spacer to dla mnie za mało. Czuję, że roznosi mnie energia.” Nie wiem, do kogo to mówiła, ale zaraz zarządziła w tył zwrot i już po 15 minutach jechaliśmy samochodem nad pobliskie jezioro. Pani powiedziała, że ona wybiera jednak spokojny i pełen przemyśleń spacerek, ale ojciec, córka i ja ruszyliśmy truchtem w piękną trasę. Wszyscy ją dobrze znamy z letnich spacerów. Teraz było jednak ciekawie- bo tafla jeziora zamarznięta, więc pięknie odbijała słońce, łyse drzewa przepuszczały mnóstwo promieni, ścieżki błotniste, to znowu pokryte warstwą śniegu. Dobiegliśmy do Pani w dobrym czasie. „Czuję się fantastycznie!”- ogłosiła Paulina. Zaraz potem dodała, że postanowiła od jutra jak najczęściej się śmiać, cieszyć się z najmniejszych drobiazgów i nie marudzić. Rodzice zaraz sprawdzili, czy to nie jest tak zwany słomiany zapał i próbowali córkę zdenerwować gadaniem, że od jutra szkoła, że nauka, że zadania, klasówki. Nic z tego, Paulina odbijała ich argumenty jak piłeczki. Usłyszałam, że cieszy się na spotkanie z koleżankami, że mają wiele planów związanych z zebraniami marianek, że zbliża się wiosna, że we wtorek ostatki, więc mowy nie ma o złym humorze. „Przypominam wam, że dzieci śmieją się o wiele częściej niż dorośli, więc i tak nad wami góruję”- z tymi słowami zapięła pasy, nałożyła słuchawki i już słuchała Torpedy, nucąc pełne energii melodie.