nasze media Mały Gość 12/2024

PAP

dodane 03.02.2015 09:28

Dreszczowce to nasz znak

Dreszczowce, to nasz znak rozpoznawczy - przyznał Michał Szyba, bohater pojedynku o brązowy medal mistrzostw świata piłkarzy ręcznych, w którym Polska pokonała Hiszpanię 29:28. To m.in. jego gol, zdobyty na dwie sekundy przed końcem meczu, doprowadził do dogrywki.

Zawodnik słoweńskiego klubu RK Gorenje Velenje (wcześniej Unii Lublin i KS Azoty Puławy) zaznaczył, że przegrany półfinał z gospodarzami turnieju - Katarem (29:31) nie podłamał drużyny.
"Nie oszukujmy się. Nie zagraliśmy najlepszego meczu, a sędziowanie to inna sprawa. Ta porażka dała nam jednak kopa do przodu. Powiedzieliśmy sobie twardo: musimy wrócić z medalem. A chcieć to móc. Serce, wiara do końca i zespół - to drogowskaz do sukcesu" - podkreślił Szyba, dodając, że duży w nim udział ma selekcjoner reprezentacji Michael Biegler, który poza boiskiem jest "ciepłym trenerem".

Zdaniem zawodnika, nie tylko pojedynek z Hiszpanami byłby dobrym materiałem do filmu w stylu Alfreda Hitchcocka, opartego w znacznym stopniu na poczuciu strachu.

"Byliśmy raz na wozie, raz pod wozem. Balansowaliśmy nad przepaścią. Dreszczowce to nasz znak rozpoznawczy. Miałem w tym swój udział. I nie mam żalu do trenera, że we wcześniejszych meczach w Katarze nie wychodziłem na boisko częściej. Trzeba iść małymi kroczkami i czekać na swą szansę. Ja ją dostałem i wykorzystałem" - zaznaczył.

Urodzony w Lublinie Szyba, który w marcu skończy 27 lat, przyznał, że jest pod wielkim wrażeniem powitania, jakie setki kibiców zgotowały zawodnikom na warszawskim lotnisku.

"To było coś nieprawdopodobnego, niesamowitego. Przeżyłem ogromne zaskoczenie. Jestem zawstydzony. Nie wiem, co mam mówić. Rozdałem mnóstwo autografów, by chociaż w ten sposób podziękować tym, co przyjechali na lotnisko. Nie tylko z Warszawy, ale także z innych miast. Jeszcze raz wielkie, wielkie dzięki!" - powiedział brązowy medalista.

W hali przylotów przeważała młodzież ubrana w biało-czerwone szaliki i czapki. Nie brakowało również rodzin z dziećmi. Przybyła też grupa uczennic z warszawskiego Gimnazjum Sportowego nr 17, trenująca w MKS Ochota. Dziewczęta prezentowały się w koszulkach z nadrukiem "Kocham ręczną - szczypiorniak na Orlikach". Szyba życzył im, aby... poszły w jego ślady i wierzyły, że kiedyś otworzą się przed nimi drzwi z taką szansą, którą on dostał w Katarze.

O tym, że będzie "skazany" na sport, wiadomo było od chwili, kiedy się urodził. A to z tej racji, że jego rodzice są nauczycielami wychowania fizycznego.

"Nauczyciel wuefu to podstawowe ogniwo. Jeśli skutecznie zarazi sportem uczniów, to potem mało kto schodzi z tej drogi. Ja zostałem zarażony w piątej klasie podstawówki, więc - mówiąc nieskromnie - można ze mnie brać przykład" - zaznaczył lublinianin.

W 2007 roku zajął z reprezentacją Polski szóste miejsce w mistrzostwach świata juniorów. W kadrze narodowej seniorów zadebiutował 4 czerwca 2013 roku w przegranym meczu ze Szwecją. Do tej pory nie był pierwszoplanową postacią zespołu Bieglera. W katarskim turnieju był zmiennikiem Andrzeja Rojewskiego, ale w decydującym o medalu spotkaniu selekcjoner postawił na Szybę.

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..