Hau, Przyjaciele!
Mam wrażenie, że życie Pauliny przypomina coraz częściej huśtawkę. Raz roznosi ją energia i ma w sobie tyle entuzjazmu, że mogłaby wręcz fruwać nad ziemią. Zawsze wtedy radośnie poszczekuję, by pokazać, że podzielam jej nastrój. Niestety, bywają też dni, gdy wraca ze szkoły przygarbiona, przytula mnie i płacze. Czasami szepcze w moje futro, że życie jest niesprawiedliwe, że koleżanki są złośliwe. Wczoraj klasowa gwiazda szydziła z jednej koleżanki, że jest gruba, że nie powinna się objadać bułkami, że musi się za siebie wziąć, bo takim wyglądem przynosi wstyd pozostałym dziewczynom. Więcej się nie dowiedziałam, bo Paulina płakała ze złości, ale i ze wstydu. Wylizałam wszystkie łzy z jej policzków, a resztę historii poznałam, gdy Pani wróciła z pracy. „Mamo, to było okropne. Przez długą chwilę żadna nie stanęła w obronie Kasi. Wreszcie ja głupia zaczęłam wyzywać naszą gwiazdę, czyli też ją obrażałam, wyśmiewałam. Wstydzę się swojego zachowania, jestem beznadziejna.” Pani milczała, a córka wyrzucała złe emocje tak długo, że ucięłam sobie w końcu małą drzemkę. Zbudził mnie dzwonek. To wpadła Jadzia, dziewczyny pełne entuzjazmu prowadziły bardzo ważną naradę. Pani aż trzy razy wkraczała i przypominała, by nie odpowiadać złem na zło. Dlatego plany ulegały ciągłym korektom n o i wreszcie padły słowa „no dobra, zemsty nie będzie.” Hm, mnie by Pani nie przekonała, ale ja nie mam huśtawki nastrojów. Cześć, Astra