Ciągle mam "doła", chodzę smutna, nic nie jest w stanie mnie uszczęśliwić. Właściwie powinnam być szczęśliwa, bo "ziściła się" większość moich marzeń. Ale ja sama z sobą nie mogę wytrzymać. Codziennie płaczę, czasem zupełnie bez powodu. Ostatnio złapałam się na tym, że jestem wredna dla osób które kocham. Mam już dość swojego zachowania. W szkole, pomimo tego, że zawsze byłam wzorowa, opuszczam się, moje oceny już mnie nie satysfakcjonują. Widzę, że moje zachowanie nie podoba się nauczycielom i choć chcę je jakoś zmienić, to niezbyt mi się udaje. W domu właściwie ciągle się uczę. Siedzę zazwyczaj do północy, czasem później, potem słucham muzyki i płaczę. Ostatnio nawet w Kościele. Przypomniała mi się zmarła babcia i nie mogłam powstrzymać łez. Ostatnio często przypominają mi się bliscy zmarli.. Tak bardzo mi ich brakuje. 13-latka
Dojrzewanie jest ciężkie, ale to żadna nowość, przechodzą przez to młodzi całego świata i wszystkich epok, więc i Ty dasz radę. A skoro zna się powód, to można lekko tupnąć nogą i powiedzieć hormonom, że Ty tu rządzisz a nie one.
Teraz moje uwagi:
-99% nastolatków bywa często w dołku, a jeśli nie mają powodu, to go sobie wmówią lub płaczą bez powodu. Pomocą w tej kwestii jest duża aktywność- nauka, treningi, próby, pomoc, wolontariat itd. Najbardziej pomaga świadoma wiara.
- im starszy nastolatek tym bardziej świadomie się uczy. Piątki nie są już celem, ale drogą do celu. Lepiej wybrać potrzebne przedmioty i być z nich wybitnym.
- zachowanie wobec nauczycieli to sprawa kultury osobistej, więc daj sobie w tej sprawie jasne zakazy. To sprawa do załatwienia od zaraz
- może to nie jest dobre, że cały czas się uczysz. Nastolatek ma też prawo do drobnych przyjemności, do realizowania swoich zainteresowań, ma też umieć żyć wśród rówieśników.
- wiem, że dobry uczeń pracuje w tygodniu o wiele ciężej i dłużej niż dorosły. Dlatego przemyśl organizację pracy, pamiętaj o higienie nauki, przerwach, odprężeniu, mądrym wykorzystaniu czasu
- istnieje przecież "świętych obcowanie", a to znaczy, że zamiast płakać za zmarłymi, Ty masz wejść z nimi w modlitewny kontakt, ale taki prosty. Mów do nich, proś, dziękuj, przypominaj. Ty potrzebujesz ich pomocy, oni potrzebują Twojej pomocy- czyli módl się za nich! Choćby krótkie wieczny odpoczynek. Ja do mojego zmarłego taty normalnie mówię, czasami go proszę. Jeśli nie pomaga, to wiem, że widocznie tak musi być, ale dzięki niemu, dzięki babci i innym bliskim czuję się otoczona przez dobro z Nieba.
Jestem pewna, że wyrośnie z Ciebie mądra, energiczna, odpowiedzialna kobieta, a teraz przetrzymaj czas niepokoju, niezadowolenia i nie daj się opanować dołkom, tylko skieruj energię na pomaganie innym, na jakąs działalność.
Zadaj pytanie: