Hau, Przyjaciele!
Kuba przysyła entuzjastyczne SMS-y z Pragi. Oni się tam zastanawiają, jak być solą ziemi, a tymczasem Paulina i Jadzia wcielają te nauki w czyn. Już w południe zaprosiły Michasię i Zuzię do pieczenia babeczek! Dziewczynki przyszły przejęte, w śmiesznych fartuszkach. Ale potem sprawdziły wytrzymałość nerwową starszych koleżanek, gdy jednak Zuzia nie do końca wypełniała polecenia, ciągle wydawało się jej, że Marysia robi coś bardziej atrakcyjnego, obrażała się, no i poplamiła wszystko, co się tylko dało. „Nie mogę się na nią złościć, bo ja chyba byłam identyczna. Zawsze uważałam, że Kuba ma lepiej”. Przyjaciółki spojrzały na siebie i zaśmiały się jednocześnie- przecież i teraz często tak sądzą. Potem było kompletowanie muzyki, wyszukiwanie płyt, szperanie w starych zabawkach, aż wreszcie poszliśmy do sąsiadów. Wojtuś był wyspany i bardzo aktywny, Zuzia nadal zazdrosna, a Marysia czuła się prawie rówieśniczką Jadzi i Pauliny. Były tańce, gra w piłkę, rzuty do tarczy, chowanego, bieganie po mieszkaniu z wielkim piskiem. Szaleństwa szybko zmęczyły Wojtka, który zasnął z butelką w ręce. Za to Zuzia i Marysia okazały się niezmordowane. Poczuły się prawie nastolatkami, tańczyły na równi ze starszymi koleżankami. Niestety, potem zaczął się mój koszmar. Wystrzały, petardy, huki, piski, czyli wielkie niebezpieczeństwo. Na nic mój lęk. Owszem dziewczyny pozwoliły mi się ukryć w łazience, ale same siedziały z nosami przy szybach i zachwycały się. I to mają być odpowiedzialne opiekunki ?i! Wiem, że powinnam wezwać rodziców maluchów, ale nie zdobyłam się na bohaterski czyn opuszczenia łazienki. Jest jednak czas strachu i czas radości. Więc nastała cisza, dzieci zasnęły, ich rodzice wrócili, a my przeszłyśmy do naszego mieszkania. Tylko nie rozumiem, za co tak bardzo dziękowano Paulinie i Jadzi. Cześć, Astra