Hau, Przyjaciele!
Najpierw zadzwonił dzwoneczek, którego jeszcze nigdy nie słyszałam. Wszyscy ucichli, dzieci wtuliły się rodziców i wielkimi oczyma wpatrywały się w drzwi. Pociągnęłam mocno nosem i poczułam się dziwnie. Nikt obcy się nie zbliżał, tymczasem najmłodsze dzieci pochowały głowy, gdyż do pokoju wszedł dziwnie ubrany człowiek z laską i wielkim workiem. Wyskoczyłam na powitanie, bo dobrze wiedziałam, kto to jest. Paulina mnie odciągnęła i pochwaliła, że „ Astra poznała św. Mikołaja”. Hm, dziwne. Ale i ja zostałam wezwana przed jego oblicze i dostałam malutką paczuszkę. Mój węch podpowiedział mi, że to kości, ale już niczego nie byłam pewna, więc rozerwałam paczkę i zajęłam się gryzieniem. Tymczasem dzieci śpiewały, modliły się, wzruszone odbierały prezenty. Najgłośniej rozbrzmiewał przebój ”Solo Dios basta”. Znam już wszystkie zwrotki, bo Paulina śpiewa i słucha tę piosenkę o każdej możliwej porze. Dzisiaj znowu pieczenie pierników, a jutro wielkie święto marianek. Ciekawe, co będzie dalej, bo póki co święto goni święto. Jutro jednak rodzina rozejdzie się do swoich obowiązków, a ja rozłożę się wygodnie i będę spokojnie drzemała. Jeszcze tylko podejmę decyzję, czy to będzie fotel czy kanapa. Cześć. Astra