Najciekawsze historie to historie świętych. Dlaczego? Bo w ich życiu można przyłapać Boga na gorącym uczynku.
D ługo wahaliśmy się, czy św. Teresa z Ávila będzie ciekawą bohaterką na Roraty. Zakonnica sprzed pięciu wieków? Która 47 lat przeżyła w klasztorze jako karmelitanka? Modliła się i zakładała klasztory gdzieś w dalekiej Hiszpanii? Czy to wszystko brzmi interesująco? Hm, nie za bardzo. Ale często tak bywa, że jeśli kogoś zna się bardzo słabo, to wydaje się nieciekawy. Kiedy jednak pozna się tę osobę bliżej, wtedy ten pierwszy obraz zupełnie się zmienia. No dobrze, ale jak można poznać kogoś, kto urodził się 500 lat temu? Po św. Teresie zostały jej książki. Od dziecka lubiła czytać i pisać. Być może miała to po mamie, która umęczona domową pracą (12 dzieci na głowie plus mąż) lubiła wieczorami czytać powieści o dzielnych rycerzach ratujących piękne damy od nieszczęścia. Jako nastolatka Teresa napisała zresztą powieść rycerską. Już jako karmelitanka pisała dlatego, że chciała podzielić się z innymi tym, co przeżyła. Nie po to, by się chwalić. Ale zaprosić swoje siostry i wszystkich ludzi, by odkryli to, co ona. A co takiego odkryła? Że Bóg jest Kimś, kto żyje blisko nas, dlatego nie mamy szukać Go gdzieś daleko, ale w swoim sercu, a siebie szukać w Jego sercu. Że modlitwa to szczera rozmowa z najlepszym Przyjacielem, który zawsze nas rozumie, przebacza grzechy i daje siłę. W „Księdze życia” (po hiszpańsku: „Libro de la vida”) Teresa opisała szczerze swoje życie, drogę swojego duchowego rozwoju. Dzięki tej opowieści możemy poznać jej dzieciństwo, młodość, powołanie, trudności i radości. Słowem cały jej świat.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.