Hau, Przyjaciele!
No, życie wróciło do normy. Już myślałam, że nadeszło lato i zaczynają się wakacje. A to po prostu cztery wolne dni, bajeczna pogoda, rodzinne wyprawy do lasów, nad jezioro. Ale teraz też mi dobrze, bo lubię spokojne przedpołudnia, gdy mogę się wyspać. Tym bardziej , że Paulina prowadzi bardzo intensywny tryb życia, a ja jestem jej pomocnicą. Przede wszystkim biega do sąsiadki jako opiekunka do dzieci. A maluchy chyba wolą zabawy ze mną. Szalejemy w ogrodzie, one rzucają mi patyki, szyszki lub kamyki. Rozśmieszam je, gdy szczekam na przechodniów. No i uczę posłuszeństwa, bo na moim przykładzie Paulina pokazuje, że należy przybiec na każde wezwanie, nie obrażać się, mieć zawsze dobry humor. W zasadzie to ja powinnam otrzymywać zapłatę za tę pracę, ale trudno, nie narzekam, bo dzieci mają dla mnie przygotowane różne smakołyki, a poza tym dyskretnie zabieram im z ręki herbatniczki lub paluszki. Zresztą, jestem niewybredna i suchą bułką też nie gardzę. Już drugi tydzień pracujemy wyprowadzając młodego kundelka, którego właściciele cierpią na brak czasu. Najgorsze, że jego też trzeba wychować, bo ciągnie na smyczy, nie słucha, goni psy. Oberwał już ode mnie kilka razy, ale on wszystko traktuje jak zabawę. Jest jedną wielką biegającą radością życia. Będzie wyjątkowo oporny na wszelką tresurę. Tymczasem skarbonka Pauliny się zapełnia. Podobno w grudniu będzie miała wiele wydatków. Ale jakich? Tego nie wiem. Nastawiam uszu, by się dowiedzieć. Cześć, Astra