Są symbolem Australii. Uprawiają kickboxing. Dzieci noszą w torbie. A gdy się rodzą, ważą tylko 1 gram.
Mały kangurek pędzi długimi skokami przez wybieg. Podbiega do spokojnego emu, zaczepia go i ucieka. Jeden sus i już jest bezpieczny w torbie mamy. Przesympatyczne kangury spotkaliśmy w opolskim zoo.Kangur to niezwykłe zwierzę. Stoi na czterech nogach, skacze tylko na dwóch tylnych. Ma jeszcze trzecią nogę, bardzo pomocną, czyli ogon. – W czasie skoku pomaga kangurowi utrzymać równowagę i jest jego sterem podczas lotu – tłumaczy pan Mariusz Włodarczyk z opolskiego ogrodu zoologicznego. Kangury potrafią skakać na odległość nawet ok. 8 metrów i wysoko na 3 metry. Ster jest więc niezbędny. – Tylne nogi i biodra kangura są jakby w środku punktu ciężkości zwierzęcia. Są trochę jak kołyska. Gdyby nie mięsisty ogon, kangur wywróciłby się na pysk – dodaje pan Bogusław Przer- wa, opiekun kangurów. – Dlatego na przykład jeśli trzeba złapać kangura do badania, trzeba go chwycić za ogon. Gdy traci podparcie, staje się bezbronny. A dlaczego kangur ciągle skacze? To proste. Kangury mają taką budowę, że mniej się męczą, skacząc, niż chodząc. Odwrotnie niż u człowieka. – Cały skok kangur wykonuje na ścięgnach, więc nie zużywa cennej energii na pracę mięśni – tłumaczy pan Mariusz. Skok wykonują na tylnych nogach, zwanych...skokami. Dorosły kangur skacząc, potrafi pędzić 80 km/h.
Więcej w listopadowym "Małym Gościu"