Hau, Przyjaciele!
Podobno zaczyna się dzisiaj bardzo ważny i wyjątkowy miesiąc, ale nie do końca rozumiem dlaczego. Początkowo sądziłam, że to się wiąże z wolontariatem, nowym pomysłem dziewczyn. Przecież już od tygodnia biegamy do pewnej starej kamienicy zamieszkałej przez unieruchomione dwie starsze siostry, bardzo pogodne kobiety. Zawsze pierwsza docieram na poddasze i delikatnie drapię w drzwi. Jednak wczoraj było nadzwyczajne spotkanie marianek, na które się oczywiście wepchałam i usłyszałam, że żadna nie powinna się czuć dumna i wyjątkowa z tego powodu, że pomaga. Bo wzajemna pomoc jest naturalna. Przyszedł ksiądz i ciągle powtarzał takie śmieszne zdanie, że jedni drugich ciężary noście. Hm, ja jestem jednak najmniejsza w całej grupie, niczego nie noszę, chyba, że wywęszę w mieszkaniu starszych sióstr coś wyjątkowego. Wczoraj wydobyłam spod masywnego kredensu pudełko z bateriami do aparatu słuchowego. Myślałam, że mnie zagłaszczą z radości. Dostałam całą paczkę herbatników i jedną parówkę. Paulina stwierdziła, że jestem obrzydliwie pazerna na nagrody. Nie na tym polega wolontariat. Możliwe, ale mnie nie obowiązuję ludzkie normy i mogę być pazerna. A teraz czujnie obserwuję, by zrozumieć, co wyjątkowego jest w tym nowym miesiącu, w październiku. Cześć, Astra