Hau, Przyjaciele!
Dni pędzą tak szybko, życie moje i rodziny weszło w szkolny rytm. Zanudziłabym się totalnie, bo przez wiele godzin dziennie jestem sama w mieszkaniu, ale wróciły maluchy i biegam z nimi po ogrodzie, szczekam, gdy ktoś się zbliża do płotu, no i czekam na moich najbliższych. Wrześniowe słońce grzeje cudownie. Dlatego wczoraj biegałam za rowerami Pauliny, Pani i Pana. A ruch na ścieżkach rowerowych niesamowity. Pojechaliśmy daleko i w pewnej chwili poczułam, że słabnę. Wtedy Pani zaprosiła mnie do kosza. O, to mi się spodobało. Zatrzymaliśmy się w sympatycznym miejscu, gdzie Pan kupił pizzę, wszyscy mnie częstowali. A Paulina przez chwilę straciła mowę, gdyż pod parasolami pojawili się znani nam dobrze koledzy. Pobiegłam ich przywitać, merdając radośnie ogonem. Oni mnie poznali, szukają Pauliny, a ona? Zniknęła przy rowerach, potem weszła do bufetu. Chłopcy chwilę czekali, ale w końcu odjechali. Jak to możliwe, że wtedy Paulina wyszła z chaty? Są sprawy, których nie rozumiem. Cześć., Astra