W Polsce, głównie na Podkarpaciu i w Małopolsce, żyje ponad 5 tys. koni huculskich, a 20 lat temu było ich tylko ok. 400. Wzrost liczebności tych zwierząt to efekt prowadzonego programu ochrony rasy.
Marek Gibała, dyrektor Okręgowego Związku Hodowców Koni w Rzeszowie twierdzi, że dzięki programowi ochrony konie huculskie "zostały uratowane przed wyginięciem".
"Aktualnie w kraju w hodowlach mamy czynnych 1,5 tys. klaczy matek oraz ok. 200 ogierów. Hodowla tej rasy konia koncentruje się na południu Polski. Najczęściej można je spotkać na Podkarpaciu. W tym regionie u prawie 200 hodowców jest ponad 400 klaczy matek" - zauważył.
Konie huculskie kupują osoby, które dopiero zaczynają jeździć i zajmować się końmi, jak również doświadczeni hodowcy. "Można powiedzieć, że koń huculski jest koniem rodzinnym; może na nim jeździć zarówno dzieciak, jak i głowa rodziny" - powiedział Gibała.
Przypomniał, że hucuły można używać m.in. do jazdy wierzchem, zaprzęgu, hipoterapii. Za klacz tej rasy trzeba zapłacić 6-7 tys. zł, a za ogiera od 6 do 8 tys. zł.
Hucuły są rasą koni górskich wyhodowanych na Huculszczyźnie w Karpatach Wschodnich. Ich przodkami były konie rasy mongolskiej lub tarpany skrzyżowane z arabami. Ważą ok. 400 kg, ich wysokość w kłębie nie przekracza 140 cm. Doskonale radzą sobie w warunkach górskich.
Pierwsze stacje huculskich ogierów rasowych powstały na Huculszczyźnie w 1899 roku z inicjatywy Krakowskiego Towarzystwa Rolniczego i Galicyjskiego Towarzystwa Gospodarczego. Na początku XX wieku tymi końmi zainteresował się rząd Austrii, po wprowadzeniu do wyposażenia armii karabinów maszynowych. Okazało się, że koń huculski doskonale się nadaje do transportu karabinów maszynowych, szczególnie w terenie górskim.
Obie wojny światowe zniszczyły hodowle tych koni. Po drugiej wojnie rozpoczęto odbudowę ich pogłowia od kilku ocalałych w Polsce ogierów i klaczy oraz 12 klaczy i jednego ogiera pochodzenia węgierskiego ocalałych na terenie Niemiec, oddanych Polsce w ramach rewindykacji.