Wyścigi rydwanów, bo o nich mowa były jednym z najpopularniejszych antycznych sportów. Często doprowadzały do zamieszek kibiców jak współcześnie piłka nożna.
Zacznijmy od sprzętu. Jak dziś przy Formule 1, nad pojazdami czuwał cały sztab. Wciąż je unowocześniano aby były lekkie, ale i wytrzymałe, żeby nie wywracały się na zakrętach. Rydwan zaprzężony w dwa konie zwał się bigą, a w cztery kwadrygą. Załogę stanowił stojący woźnica. W wojsku, dochodzili także łucznik, czasem i oszczepnik i miecznik. Wróćmy jednak do sportu. W większych rzymskich miastach w centralnym punkcie znajdował się circus, czyli arena sportowa przeznaczona na wyścigi rydwanów. Ścigano się podobnie jak teraz na torach wyścigowych. Zazwyczaj były to ok. 4 km. Tak jak zawody wyścigowe tak i gonitwy rydwanów były bardzo niebezpieczne. Wynik kraksy w szalonym tempie był zazwyczaj tragiczny dla woźniców. Tak jak kluby sportowe dziś, tak i w Rzymie było kilka frakcji. Były to zespoły Białych, Zielonych, Czerwonych i Niebieskich. Kibice wzajemnie się zwalczali i często dochodziło między nimi do prawdziwych bitew na ulicach miast, a miłość do "klubu" była niezwykle ważna.
Takie antyczne zawody można zobaczyć i dziś i to w Polsce. W Wieluniu z okazji VIII Europejskiego Święta Bursztynu zorganizowano takie wyścigi.