nasze media Mały Gość 12/2024
dodane 30.06.2014 23:15

Niech Bóg to ogarnie....

Widzę, że moje licealne podejście, że na studiach będę miała mnóstwo czasu na miłość, było nieco… abstrakcyjne. Wiem, że to nie ja rozdaje karty i wiem, że się dostosuję, ale… mogę chcieć, prawda? Z tym dostosowywaniem się do woli Bożej to swoja drogą też nie takie proste. Czasem w chwili szczególnej tęsknoty słyszę w swoich myślach “Czekaj” (czasem z jakimiś jeszcze delikatnymi obietnicami szczęścia), wtedy albo spływa na mnie spokój, albo przeciwnie - jakaś złość, że znów, znów tylko “Czekaj”…. Ale to nic, Bóg widzi i niech On to ogarnie: i mój spokój, i zniecierpliwienie. Wszystko. Pewnie nie pierwszy raz to ogląda i da sobie z tym radę, zresztą, że tak powiem, nie ma wyboru. Ja Mu go nie pozostawiam, modlę się, proszę, zawierzam, więc musi mi pomóc, inaczej będę bardzo zła! A złej mnie chyba Bóg nie chciałby chyba mieć na karku. Studentka

Pierwsza reakcja to uśmiech, bo piszesz żartobliwie. A przecież to sprawy bardzo poważne. Twoja postawa zachęca do refleksji, czy potrafimy tak całkowicie zaufać i zawierzyć wszystko Panu Bogu, czy też żądamy realizacji własnego scenariusza.  Każdy ma z tym problem, Ty też, ale ufasz, wierzysz, czekasz.

Zadaj pytanie:

korepetycje@malygosc.pl

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..