Panie Janie Pawle II
Na wstępie mojego listu chciałabym Ciebie serdecznie pozdrowić, gdziekolwiek teraz jesteś. Dziękuję Tobie za szczerość oraz uśmiech, który wszystkim przekazywałeś. Dla wielu Polaków byłeś autorytetem. Pozostałeś w sercach wszystkich – nawet tych, co nie wierzyli w Boga. Zrozumieli, że muszą się nawrócić. Dziękujemy Tobie za piękne słowa oraz tolerancję, którą obdarzałeś niezależnie od wyznania, rasy, pochodzenia czy wieku. Przez Ciebie wielu ludzi zrozumiało, co to znaczy modlitwa. Całym swoim sercem byłeś jej oddany. Uwielbiałeś jeździć na nartach i wiesz? – ja też strasznie lubię to robić. Chętnie bym z Tobą poszusowała. Byłeś jedynym oraz najukochańszym polskim papieżem. Tak mówi moja mama i tak mówiła moja babcia. Moja babcia Ela opowiadała, że gdy przybyłeś do Polski po raz pierwszy w 1979 r. po zostaniu papieżem, to była tak przejęta tą wizytą, że zapomniała o „Bożym świecie”. Zapatrzyła się i zasłuchała w Twoje słowa przekazywane za pośrednictwem telewizji, aż przypaliła kaszkę dla mojej mamy (wtedy 4 miesięcznego dziecka). I tak sobie myślę, Janie Pawle II, że moja babcia Ela jest teraz szczęśliwa. Bardzo cię kochała i szła przez życie z wieloma słowami wypowiedzianymi przez Ciebie: „Dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna”, „Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się na próbę”. Cytaty te podbiły serca też innych Polaków. Wracając do szczęścia babci – wyobrażam sobie, że siedzicie teraz oboje między chmurami i miło gawędzicie, a babcia częstuje Ciebie tym, co robiła najlepiej: smacznymi ciastami, obłędną szarlotką i najkruchszymi faworkami. Uśmiecha się tak, jak to robiła do mnie. Bardzo mi jej brakuje. Wiem jednak, że masz ją pod swoją opieką i jest jej tam dobrze. Panie Janie Pawle II – gdziekolwiek jesteś, pamiętaj, że Ciebie nigdy nie zapomnę, chociażby przez postać mojej babci, rodzinnych anegdot związanych z twoją osobą, przez opowieści moich rodziców. Mama mi jeszcze mówiła, czego ja nie pamiętam, bo miałam 2 lata, że po Twojej śmierci płakał cały świat, a w kościołach rozbrzmiewała Twoja ulubiona pieśń „Barka”. Ja podobnie dla niej chciałam chodzić codziennie do kościoła i śpiewałam ją najgłośniej, jak mogłam oraz powtarzałam rymowankę: „Nie ma lepszego od Jana Pawła II”. Wówczas nie rozumiałam, co to znaczy. Janie Pawle II – dziękuję Tobie, że jesteś, mimo że nie ma cię ciałem. Za to, że mogłam napisać te kilka słów, że ktoś mnie wysłuchał. Opiekuj się moimi najbliższymi – tymi na ziemi i tymi w niebie.
Dziękuję najmocniej, jak potrafię.
Twoja na zawsze oddana „prawnuczka”