Dante – mówi wam to coś? Tak, ten słynny średniowieczny pisarz od „Boskiej komedii” Dante Alighieri – no, to nie o niego chodzi.
Ale trochę jednak tak. Chodzi o Dantego Gabriela Rossettiego. Właściwie to nazywał się Gabriel Charles Dante Rossetti, ale ponieważ też tworzył dzieła literackie, poprzestawiał sobie kolejność imion, żeby się skojarzyć z tamtym Dantem. Tworzył zresztą dzieła nie tylko literackie, bo i malarskie – również pod wpływem tamtego Dantego. W każdym razie pozostawał pod tym wpływem w młodości. I właśnie wtedy namalował obraz, który wam tu prezentuję, czyli „Dziewczęce lata Marii Panny”. To jego pierwsze poważne dzieło, pierwsze również, na którym dopisał obok swojego nazwiska litery PRB. Ludzie nie wiedzieli, o co chodzi z tymi literami, a on nie mówił, choć pytali. Powiedział dopiero po roku swojemu przyjacielowi, że to pierwsze litery nazwy „Pre-Raphaelite Brotherhood – czyli „Bractwo Prerafaelitów”. Rossetti był bowiem jednym z trzech pierwszych członków tego związku, którego członkowie chcieli odnowić sztukę przez sięgnięcie do tego, jak się malowało „przed Rafaelem”. Wyszło im to, moim zdaniem, świetnie. Ich obrazy mają żywe kolory, ale przede wszystkim jest w nich wiele znaczeń. Prawie nic w nich nie jest przypadkowe, za to bardzo wiele elementów ma znaczenie symboliczne. Ale gdy Rossetti ujawnił istnienie tego bractwa, zrobiła się z tego afera, bo „co to, panie, za jakieś tajne stowarzyszenie”. I zaczęło się krytykowanie dzieł prerafaelitów – aż do czasu, gdy się ludzie przyzwyczaili i zauważyli, że to jest nawet niezłe. Obraz, który tu obrabiam, nie spotkał się na początku z tymi problemami, bo, jak już wspomniałem, ludzie nie wiedzieli, o co chodzi z tym „PRB”. I po prostu podobało im się to nawiązanie w obrazie do średniowiecznej symboliki i klimatu. No i to „coś”, co miał Rossetti – czyli talent. W roli Maryi wystąpiła siostra malarza Christina Rossetti, zaś do postaci matki Maryi, św. Anny, pozowała jego matka. Obie panie na płacie czerwonego sukna haftują lilię. Robią to, patrząc na prawdziwy kwiat, który podtrzymuje anioł. Lilia – która oznacza czystość, stoi w wazoniku, ten zaś stoi na książkach. Każda z nich ma na grzbiecie wypisaną łacińską nazwę jednej z cnót: Caritas (miłość), Fides (wiara), Spes (nadzieja), Prudentia (roztropność), Iustitia (sprawiedliwość), Temperantia (umiarkowanie) i Fortitudo (męstwo). Ten sam, gotowy już płat sukna z wyhaftowaną lilią Rossetti umieścił później na obrazie przedstawiającym zwiastowanie. Na podłodze, u nóg Maryi, widać gałązkę palmy – to nawiązanie do przyszłej męki Chrystusa. Podobne znaczenie mają też czerwony materiał, wiszący na murku, i czerwona róża, stojąca w naczyniu po lewej stronie obrazu. Kolejny symbol to winorośl, którą pielęgnuje św. Joachim, ojciec Maryi – nawiązanie do Eucharystii. Na poprzeczce siedzi gołąb – to oczywiście symbol Ducha Świętego. Różnych znaczeń w obrazie jest więcej – spróbujcie sami je rozszyfrować. W każdym razie cały obraz mówi o świętości, jaka towarzyszyła dzieciństwu i młodości Maryi. Obie święte panie wydają się na obrazie nieco sztywne, może nawet smutne, ale to wynika ze stylu Rossettiego. On tak miał, zwłaszcza we wczesnym okresie swojej twórczości. Mimo tego jednak – a maże właśnie dlatego – jego dzieła przykuwają uwagę. Jest w nich coś, co każe myśleć o tym, co się widzi. A to oznacza, że mamy przed sobą dzieło sztuki. A ja każę Wam dodatkowo myśleć o tym, co zostało sfałszowane. Fałszerstw jest dziesięć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.