Koleżanki okropnie mi dokuczają, śmieją się, że się niemodnie ubieram, że tylko się uczę, że siedzę w kościele. A ja wcale się tak dużo nie uczę. Nauka mi łatwo przychodzi. Jestem bardzo głęboko wierząca. Oczywiście potrzebują moich zeszytów, a gdy nie chce dać, wtedy sypią się złośliwe komentarze. Czuję, że jestem inna, ale czy to źle? Z drugiej strony mam dosyć samotności, kpin, złośliwych spojrzeń i komentarzy. Gimnazjalistka
Rówieśnicy Ci zazdroszczą, nie rozumieją, jak Ci sie udaje nauka na takim poziomie. A jeśli gimnazjalista widzi kogoś, kto jest inny od większości, w dodatku ten ktoś pokazuje, że można się dobrze uczyć, to gimnazjalista od razu go nie lubi i mu dokucza. Wierzę, że już za rok będzie lepiej, a za dwa będzie całkiem dobrze. Ale równych sobie, może nawet lepszych spotkasz w liceum. Do szkoły chodzi się także po to, by nauczyć się życia w grupie różnych osób. Tymczasem znalazłaś się w klasie, która Cię nie rozumie. Twoi rówieśnicy są strasznie nietolerancyjni. Ale gdybyś im to powiedziała, to zaprzeczyliby. Metodą małych kroków spróbuj coś zmienić. Od jutra zawsze wchodź do szkoły, do klasy z lekkim uśmiechem. Aby to nie był sztuczny uśmiech, to miej w głowie obraz wesołych zdarzeń, pięknych miejsc i sympatycznych ludzi. Przywołuj te obrazy wiele razy dziennie, dzięki temu Twoja twarz nabierze łagodnie uśmiechniętego wyrazu. Może na przerwie przed jakimś sprawdzianem lub klasówką zaproponuj jednej lub dwóm koleżankom, że im coś wyjaśnisz. Jeśli potrafisz tłumaczyć materiał, to staniesz się klasowym skarbem. Jeśli to się uda, to wesoło
powiedz, że przestajesz dawać zeszyty z zadaniami, natomiast może wyjaśnić materiał z kilku przedmiotów. Przyjrzyj się dobrym uczniom i zastanów się, w czym jesteś inna. Rozejrzyj się po szkole. Bo może jesteś za poważna, brakuje Ci luzu, radości? Jeśli tak, to od jutra podchodź do różnych grupek i przysłuchuj się chociaż rozmowom, uśmiechaj się. Wiem, jak uczniowie potrafią sobie dokuczać. Usprawiedliwia ich tylko to, że nie zdają sobie sprawy z tego, ile przykrości sprawiają innym. Zastanów się uczciwie, ile osób Ci dokucza. Czy to faktycznie wszystkie dziewczyny? A może tylko te kilka hałaśliwych? Przyjrzyj się cichym dziewczynom z klasy. Podchodź do nich, może właśnie im coś wyjaśnij przed sprawdzianem. Ciesz się, że jesteś wierząca i chodzisz do kościoła. Polecam Ci, byś bardzo uważnie przemyślała słowa, które papież Franciszek skierował do młodzieży, czyli też do Ciebie: "Nigdy nie bądźcie ludźmi smutnymi. Chrześcijanin nigdy nie może być smutny. Nasza radość nie pochodzi z posiadania wielu rzeczy, ale ze spotkania Jezusa, który jest pośród nas" "Nigdy nie jesteśmy sami! Nawet wchwilach trudnych, nawet kiedy napotykamy trudności, które wydają się nie do pokonania" Jeśli chodzi o sprawę strojów, to pogadaj o tym z mamą, może z jakąś młodą krewną w rodzinie, która się modnie ubiera. Bycie wierzącą, bycie świetną uczennicą nie oznacza, że nie wolno się ubierać modnie. Chyba, że Twoje koleżanki ubierają się prostacko, wyzywająco. Przyjrzyj się ubraniom koleżanek, pomyśl, co Ci sie podoba. A może, jeśli mama pozwoli, to właśnie jedna z klasy pomoże Ci wybrać cos ładnego i taniego na początek zmian? Może porozmawiasz z dziewczynami o zmianie fryzury. Głowa do góry, uśmiech na twarz, optymistyczne podejście do życia.
Zadaj pytanie: