Hau, Przyjaciele!
Jakaś dziwna wróciła dzisiaj Paulina ze szkoły. Nie wybiegła ze mną na spacer, nie wysyłała jednego SMS-a za drugim. Z zamyślenia wyrwał ją dopiero dzwonek do drzwi. Przyszła Jadzia. No, nareszcie coś się będzie działo. Od wielu już lat, gdy dziewczyny mają problem, to ruszają na spacery w pola. Tak im się najlepiej rozmyśla, tak najlepiej dochodzą do wniosków. A ja mogę wtedy węszyć, biegać, chłonąć wiosnę. Uwierzcie mi, że teraz jest najlepszy czas na spacery. Nie za zimno, nie za ciepło. Ale dziewczyny kompletnie nie zauważały piękna świata. Przez chwilkę dreptałam obok nich i wtedy zrozumiałam, że ich postanowienie wielkanocne, cała ich rezygnacja ze słodyczy była źle zorganizowana. Bo obie się zachwycały, wspierały, gratulowały sobie mocnego charakteru. A tymczasem katechetka tłumaczyła, że post ma sens tylko wtedy, gdy służy innym, gdy z czegoś rezygnujemy, by ofiarować to innym. Zamerdałam radośnie ogonem. Bo może dziewczyny przeznaczą dla mnie wszystkie słodycze, z których od Środy Popielcowej rezygnują? Ale one kompletnie nie zwracały uwagi na moją radość, tylko intensywnie myślały, mówiły jakieś swoje hasła i doszyły do wniosków. Niestety, nie wiem, do jakich. Gwizd i wracamy. A na słodycze czekam i czekam Chyba nie mnie wybrały, szkoda. Cześć, Astra