Chyba pewnego dnia oszaleję. Moja mama nie pracuje zawodowo, więc gdy wracam ze szkoły chce ze mną rozmawiać, chce długich opowieści. A ja po lekcjach potrzebuję samotności i ciszy. I chociaż tego nie chcę, to każdego dnia jest pyskówka, pretensje, awantury, krzyki i płacz. Nie wytrzymam tego dłużej, mam jakąs niezrozumiałą dla mnie potrzebę ruchu, zmęczenia fizycznego, bo psychicznie po prostu wysiadam… Gimnazjalistka
Twój dramatyczny list dobrze rozumiem. Sądzę jednak, że ponad 80% tych problemów to skutek szalejących hormonów. Nigdy w życiu pod względem emocjonalnym, pod względem niezrównoważenia nie będzie Ci tak ciężko. Prowadzę tę rubrykę od kilkunastu lat. No i nieustannie jest tak, że ktoś jest na granicy szaleństwa, a potem nagle kończy sie burza hormonalna i młody człowiek prawie zapomina o tym, jak mu było źle. I to jest moja pierwsza rada- więcej luzu. To się samo rozwiąże. Natomiast
teraz możesz próbować włączyć większe działania rozumu. A jeszcze więcej poczucia humoru, bo w tej chwili najbardziej Ci pomoże. Ale teraz konkrety. Krzykiem niczego z mamą nie załatwisz. Spróbuj po lekcjach wrzucać do domu plecak, przebrać się i wyrzucaj z siebie złe emocje w bieganiu, marszu, jeździe na rowerze. A może z jedną lub dwiema koleżankami zaczniecie regularnie i o stałych porach biegać? Twoja potrzeba ruchu jest naturalna i bardzo dobra. Bo ruch wyzwala hormon szczęścia, pomaga wyrzucić z siebie złe emocje. W razie brzydkiej pogody można ćwiczyć w domu. Może zamiast krzyczeć i pyskować, spróbujesz do mamy błagalnym głosem powiedzieć, że po szkole masz niesamowitą potrzebę samotności i błagasz o uszanowanie tej potrzeby. Relacje matek i córek bywają okresowo trudne. Trzeba tylko przyjąć zasadę, że mamy nie zmienisz. Ty dom za jakiś czas opuścisz, a mamę przecież kochasz. Obowiązuje Cię szacunek i zakaz pyskowania.
Zadaj pytanie: