A dokładniej co do setnej sekundy. Po raz pierwszy w historii igrzysk zdarzyło się w narciarstwie alpejskim, by dwie zawodniczki stanęły na najwyższym stopniu podium.
Słowenka Tina Maze i Dominique Gisin osiągnęły taki sam czas w narciarskim zjeździe i wywalczyły ex aequo złote medale igrzysk olimpijskich w Soczi. O 0,1 s wolniejsza była Szwajcarka Lara Gut i sięgnęła po brąz. Karolina Chrapek zajęła 33. miejsce.
Po raz pierwszy w historii igrzysk zdarzyło się w narciarstwie alpejskim, by dwie zawodniczki stanęły na najwyższym stopniu podium. Trzykrotnie za to po dwie osoby odbierały srebro. Po raz ostatni taka sytuacja miała miejsce w 1998 roku. Wówczas w Nagano w supergigancie drugie miejsca zajęli Szwajcar Didier Cuche i Austriak Hans Knauss.
Wcześniej w 1964 roku w Innsbrucku dotyczyło to Francuzki Christine Goitschel i Amerykanki Jean Saubert, a w 1992 roku w Albertville Amerykanki Dian Roffe i Austriaczki Anity Wachter.
Żadna z alpejek, które wcześniej stały na podium w superkombinacji nie wywalczyły medalu w zjeździe. Niemka Hoefl-Riesch została sklasyfikowana na 13. pozycji, Austriaczka Nicole Hosp na dziewiątej, a Amerykanka Julia Mancuso - na ósmej.
Maze wymieniana była jako jedna z faworytek środowej rywalizacji, z kolei złoto Gisin jest sporą niespodzianką. Ona sama nie mogła długo w to uwierzyć, później płakała ze szczęścia. To pierwszy olimpijski triumf Szwajcarek w zjeździe od 1984 roku, kiedy w igrzyskach w Sarajewie najlepsza była Michaela Figini.
Karolina Chrapek do zwyciężczyń straciła 5,33 s i została sklasyfikowana na 33. miejscu. Do mety dotarło 35 zawodniczek, sześć wypadło z trasy, w tym jedna z faworytek Austriaczka Anna Fenninger.