Hau, Przyjaciele!
Czego to ja się nie nasłuchałam dzisiaj od wczesnego popołudnia! Jakieś dziwne wyrazy, które Paulina i Jadzia ze śmiechem powtarzały, że hańba, czyhać, czmychać, że błahy, spojrzenie, że może i morze, że rzeżucha i rzeźba, że hulajnoga i chuligan. A wszystko dlatego, że w przyszłym tygodniu obie biorą udział w konkursie ortograficznym. Poza tym, jako pracę dodatkową wybrały ułożenie 10 krótkich, wesołych i bardzo trudnych dyktand. Dlatego klikały bez końca w klawiaturę, wyszukiwały trudne słowa, ale najwięcej zabawy miały przy wymyślaniu zdań. Dlatego usłyszałam, że hoża Horpyna czyhała z Bohunem na kniaziównę i ukryła ją w jarze, do którego już dawno czmychnęła i gdzie urządziła sobie kryjówkę. A malutka papużka śpiewa w chórze, którym dyryguje potężny puchacz. Zaczęłam szczekać, bo co to za dyktando, w którym nie ma ani jednego zdania o psie? No i wreszcie usłyszałam, że potężny brytan rzucił się na psie chucherko, rachitycznego ratlerka. No, może być. Chociaż nie należy zapominać o średniej wielkości kudłatych i wiernych kundelkach.
Pozdrawiam, Astra