Co wspólnego mają „Zimowy pejzaż z łyżwiarzami i pułapką na ptaki” Pietera Bruegla z zimowymi igrzyskami w Soczi?
Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba uważnie przyjrzeć się obrazowi. Gdy Bruegel malował go w 1565 roku, do pierwszej zimowej olimpiady pozostało jeszcze… 359 lat. Mieszkańcy wioski ślizgają się (w łyżwach i bez łyżew) na zamarzniętej rzece. W dolnej części widać pewną zabawę z nieco dziwnymi kamieniami. To curling! – dziś dyscyplina olimpijska. W czasach Pietera Bruegla była to raczej zabawa niż sport. A pierwszy curlingowy klub powstał w Szkocji w 1668 roku. Zresztą słowo curling wywodzi się od szkockiego słowa „curr”, które oznacza mruczący gwar. Podobny dźwięk wydawały kamienie szorujące po zamarzniętej wodzie. W Soczi zobaczymy prostokątny, lodowy tor. Co się na nim wydarzy? Jeden z czwórki zawodników wypuści po lodzie ciężki granitowy kamień w stronę… domu. Tak nazywa się miejsce zaznaczone okręgami. Pozostali będą szczotkowali taflę po to, aby kamienie trafiły jak najbliżej celu. Zresztą, trzeba to po prostu zobaczyć. I kropka. I jeszcze jedno po kropce. Dziś najchętniej w curling grają Kanadyjczycy. W tym kraju mniej więcej tylu zawodników wypuszcza na lód kamień, ilu w Polsce kopie w klubach piłkę.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.