Hau, Przyjaciele!
Dobrze wiedziałam, że Paulina i jej koleżanki znowu się rzucą w jakieś wielkie przedsięwzięcie. Dopiero niedawno były jasełka, a tu już za tydzień wielki koncert kolęd. W sobotę siedziałam na plebanii i słuchałam, jak dziewczyny bez końca śpiewały, jak główna organizatorka, licealistka Ania, denerwowała się, czemu się wcale nie dziwię. Na szczęście w porę przyszedł ksiądz Wojtek, rozbroił napiętą sytuację i wybuch wielkiego obrażania. Pochwalił wszystkich- i Anię, i dziewczyny. Zadzwonił po studentów z zespołu muzycznego, którzy przyszli pomóc i swoim dobrym humorem wpłynęli na to, że próby potoczyły się już bez zakłóceń. No i przyszła też nowa dziewczyna, Marta, bardzo wesoła licealistka, autorka ciekawych komentarzy do tradycji kolędowania. Między śpiewem ona będzie to czytała i wprowadzi odpowiedni nastrój. Koncert szykuje się fantastycznie, bo wystąpią nawet maluchy z przedszkola, chóry szkolne, zespół naszych marianek. Paulina śpiewa i ze swoją szkołą i z mariankami. Na koniec próby przyszedł ksiądz proboszcz, bardzo dziękował, że parafialna młodzież robi raban zgodnie z poleceniem papieża i prosił o dalsze pomysły. No i coś mi się zdaje, że dziewczyny już na ten temat dyskutowały. Ale co to będzie, jeszcze nie wiem. Jednak jako pies tropiciel węszę, węszę i wywęszę. Cześć. Astra