Hau, Przyjaciele!
Dopiero się zawzięłam, by opiekować się chorą Pauliną, a tu ona już biega po mieszkaniu z komórką przy uchu. Coś ważnego robią jutro w szkole, a ja nie rozumiem, co to będzie. Jednak usłyszałam jedno- pierniki i coś tam jeszcze. Zresztą, pod wieczór wpadło do nas sporo dziewczyn, była ostra dyskusja, po której ustalono, że klasowa Wigilia będzie bardzo skromna, a pieniądze, które miały pójść na ten cel znajdą się w roratniej skarbonce. Teraz się martwię, czy nasza rodzina planuje świąteczne przysmaki, a szczególnie obiady, które uwielbiam. No nic, jestem pełna przedświątecznej radości, zostawiłam Paulinę i spędzam czas z Panią, która nareszcie zostawiła środki czystości. Zwożą teraz z Panem olbrzymie torby pełne zakupów. Wyczułam moje kości, ale nic nie dostałam, wszystko z jednej torby zniknęło na strychu. Gdyby nie był zamknięty, to bym tam poszła. No bo kiedy zamierzają dać mi moje kości? Cześć, Astra