Hau, Przyjaciele!
Paulina wczoraj wieczorem stanęła bezradnie bez zwyczajnej u niej energii. Położyła się na kanapie, płakała, że ma dużo nauki, ale kompletnie nie znalazła dla niej siły. Wreszcie wydobyła jedną z zaczytanych powieści Musierowicz i zatonęła wręcz w czytaniu. Ale Astra czuwa. Leżałam mocno przytulona, niby drzemałam, ale zerwałam się na równe łapy, gdy choroba zaatakowała Paulinę. Jakaś grypa jelitowa. Oj, chętnie bym ją kłapnęła moimi mocnymi zębami, ale nie wiem, jak to zrobić. Dlatego wszystkie siły skupiam na ogrzewaniu, rozśmieszaniu, pocieszaniu i towarzyszeniu w biegach do łazienki. Nie wiem, co to jest wysoka gorączka. Więc tym bardziej waruję. Zostałyśmy same w domu, ale Paulina śpi i śpi. Wszystko na moim psim łbie. Ale dam radę, cieszę się, że mam się kim opiekować, tym bardziej, że usłyszałam o tym, że jutro już powrót do szkoły i przede wszystkim na roraty. No nie wiem, czy się na to zgodzę. Żart, z moim zdaniem raczej się nie liczą. O, uwaga, Paulina właśnie się przebudziła i sięgnęła do termos z herbatą i po książkę. Szkoda, że na talerzyku leżą tylko sucharki. No, ale na bezrybiu i rak rybą, niech będzie i takie jedzenie. Przecież dziewczyna nie zje wszystkiego, muszę jej pomóc. Cześć. Astra