Mam problem, gdyż ciągle sobie mówię, że od jutra będę sie uczyć i będę chodzić regularnie do kościoła. I co? Minął tydzień i jeszcze nic nie zrobiłam. Zdumiona
Problem rozumiem, ale ja go za Ciebie nie rozwiążę. Jednak mam pewien pomysł. Weź kartkę i w słupku wypisz bardzo konkretne zadania na najbliższe 5 dni.
Np. Poniedziałek:
1. Odrobione zadania pisemne z każdego przedmiotu
2. Przygotowanie ustne do przedmiotów na wtorek
3. Porządek w szkolnych rzeczach na półkach lub w biurku
Wtorek- podobnie i może jeszcze dokładniej.
Jeśli do piątku masz poprawić jakąś ocenę lub spodziewasz się kartkówki, klasówki czy coś takiego, to napisz to sobie w osobnych punktach. Pod koniec każdego dnia stawiaj sobie plusy i minusy. Jeśli coś zawalisz, to dajesz sobie karę, np. nie siedzisz na komputerze lub coś wysprzątasz dodatkowo w domu Gdy sobie ten plan rozpiszesz, to podpisz się pod nim i wtedy sama przed sobą będziesz się czuła jak bez honoru, jeśli nawalisz. Jeśli chodzi o kościół, to nie bardzo rozumiem. Chodzi Ci o niedzielne msze czy o roraty? Bo jeśli nie chodzisz w niedzielę, to trzeba szybko pójść do spowiedzi i wtedy masz motywację, by nie grzeszyć. Jeśli zaś problemem są roraty, ubłagaj mamę, by Cię zbudziła, jeśli macie rano i sama się przekonasz, jaka będziesz szczęśliwa. Pamiętaj, że Twoje życie jest w Twoich rękach. Nastolatek przejmuje odpowiedzialność za naukę, za wiarę. Pan Bóg potrzebuje odważnych, honorowych ludzi, a nie rozlazłych leniuchów... Wierzę, że dasz radę i czekam na sprawozdanie w piątek, czy coś się udało.
Pamiętaj- spowiedź i dokładny plan pracy podpisany przez Ciebie.
Zadaj pytanie: