Hau, Przyjaciele!
Dopiero marianki sprzedawały stroiki, wieńce i inne ozdoby, a tu w szkole jarmark i znowu dziewczyny produkowały zielono- czerwone cudeńka. Znowu było wesoło, ale potem coś się stało. Tu jakiś SMS, tam jakaś kąśliwa uwaga koleżanki, za chwile szepty i znaczące spojrzenia i oto wczoraj wieczorem Paulina położyła się na tapczanie i rzewnie płakała. Na próżno lizałam ją po policzku. „Nic nie rozumiesz, idź sobie”- odganiała mnie, swoją najwierniejszą przyjaciółkę. Pani najpierw próbowała córkę pocieszyć, ale gdy to nic nie dało, ostrzegła ją, by płacz nie przeszedł w histerię. O dziwo, pomogło. Paulinie przypomniało się kilka ważnych zadań na jutro, więc usiadła przed komputerem. Najpierw poczta, a potem okrzyk zdumienia. „Spójrz, Astrusiu, co prorok Izajasz napisał na jutro.” Zbliżyłam łeb do monitora, ale domyślna dziewczyna przeczytała półgłosem: „Ja, twój Bóg, ująłem cię za prawicę mówiąc ci: Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą. Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu! Ja cię wspomagam”. Gdybym wiedziała, że robaczek i nieborak poprawią Paulinie humor, to bym jej jakąś dżdżownicę wykopała w ogrodzie. No, ale ja nie jestem prorokiem, ja tylko słyszę, że nie rozumiem. Cześć. Astra