Gdy zaczynam się modlić, często się nudzę i przysypiam. Wydaje mi się, że marnuję czas. Czy taka modlitwa ma w ogóle jakiś sens? Mateusz
Mateuszu! Ty też??? Myślałem, że tylko ja zasypiam z nudów ; ) Witaj w klubie. W Psalmie 85 przeczytasz zdanie „łaskawość i wierność spotkają się ze sobą”. Co to znaczy? Że warto być wiernym modlitwie. Warto czekać na łaskę. Nawet jeśli dyskretnie ziewamy z nudów. Zacznę od wskazówki, która od wielu lat pomaga mi w „rozmowie z górą”. Mistrz angielskich benedyktynów o. John Chapman powtarzał: „Jedyny sposób na modlitwę to… modlitwa. Módl się, jak potrafisz, i nie próbuj się modlić, jak nie potrafisz”. Nie próbuj się modlić w sposób, jakiego nie potrafisz. Genialne! Jeśli ziewasz, powiedz otwarcie: „Panie Jezu, zasypiam, jestem znudzony”. Nie wstydź się tego, nie udawaj, że jesteś „bardziej papieski niż sam papież”. Zresztą à propos papieża... Z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że papież Franciszek wyznaczył sobie godzinę na wieczorną adorację. Często przychodzi na nią zmęczony, siada przed Najświętszym Sakramentem i... zasypia. Budzi się po godzinie wypoczęty, napromieniowany Obecnością. Nie on pierwszy. Świętej Teresie z Lisieux zdarzyło się zasypiać na adoracji albo podczas odmawiania Różańca. Karmelitanki były oburzone: „Jak tak można?”. A Mała Tereska uśmiechała się: „Znowu zasnęłam przy Panu Jezusie”. Nie namawiam Cię do modlitewnej drzemki. Pamiętaj o jednym: bądź sobą! Przestań, się katować. Jak modlić się, gdy wszystko jest byle jakie, nudne, zwyczajne? – zapytałem trapistę o. Michała Zioło. Wiesz, co mi odpowiedział? „Trzeba powiedzieć szczerze: „Nie chce mi się. Jestem strasznie zmęczony”. Często mówię: „Jezu, dzisiaj jestem smutny”. I Pan Bóg przychodzi do mnie takiego, jaki jestem. Nie muszę stawać na szczudłach. Przychodzi i mówi: „Czego się smucisz?”. „Bo jest smutno” – odpowiadam. I Pan Bóg to szanuje. Nauczono nas, że modlitwa to rozmowa z Bogiem. I rozmawiamy. To znaczy my mówimy, mówimy i mówimy. „Milcz, Panie, bo sługa twój mówi” – to nasza wersja powołania Samuela. Tymczasem modlitwa jest przede wszystkim przebywaniem w obecności Boga. Nawet, jeśli wydaje się całkowitym marnowaniem czasu. Wiem, wiem: dla człowieka w twoim wieku, który jednocześnie jedną ręką gra na PSP, drugą klika „lajka na fejsie”, a trzecią odrabia zadania z matmy, siedzenie w ciszy może wydawać się absolutną stratą czasu. Bóg widzi to inaczej. Cieszy się z tego, że oddajesz mu kawałek swego czasu. Jest przeszczęśliwy. Pierre-Marie Delfieux opowiadał mi kiedyś: „Gdy miałem 20 lat, byłem w wojsku. Dwa lata na Madagaskarze. To był stracony czas. Potem przez dwa lata żyłem na Saharze, wśród kamieni i piachu. To też był stracony czas”. „Lubi ojciec tracić czas?” – przerwałem założycielowi Wspólnot Jerozolimskich. „Bardzo!” – wybuchnął śmiechem. „Tracić czas dla Boga. Czy może być coś piękniejszego?”
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.