Słuchałam niezbyt uważnie jakiejś audycji. Potem skupiłam się, bo tematem były grzechy przeciwko pierwszemu przykazaniu. I nagle naszła mnie myśl, że czy czasem wielkie zakochanie to nie jest grzech? Bo przecież on jest dla mnie tak bardzo, bardzo ważny. Ale z drugiej strony, jeśli jestem zakochana w człowieku, a jednocześnie dziękuję Bogu i mam świadomość, że to wszystko jest Jego darem, to chyba jestem w porządku wobec Boga? Licealistka
Ksiądz Twardowski napisał: "kochać człowieka, by dążyć do Boga". On też podkreślał, że zakochani są bliżej Boga, bo doświadczają cudu Miłości. A jeśli masz świadomość, że spotkanie z tą właśnie osobą to Boży dar i za ten dar dziękujesz- to wszystko w porządku. Sądzę, że wszystko jest u Ciebie dobrze poustawiane, cała hierarchia wartości. Po wielu latach człowiek ciut inaczej to sobie w głowie układa. A w tej chwili trwa pewnie euforia, radość, oszołomienie i przekonujesz sie, co to znaczy, że Bóg jest Miłością- tą najdoskonalszą, pełną. Doświadczasz teraz konkretnie Bożej Miłości i Bożej radości. Nie należy tego hamować, węszyć wszędzie coś niebezpiecznego. Kto kocha, temu łatwiej zrozumieć Bożą Miłość, łatwiej być otwartym na świat i ludzi.
Zadaj pytanie: