Hau, Przyjaciele!
No i już jest całkowicie jasne, skąd to podenerwowanie w rodzinie. Zaczął się kolejny rok szkolny, a dla mnie to znaczy wiele godzin w ciszy, długie drzemki, kontrola, czy ktoś nie zostawił rozścielonego tapczanu, bym mogła poleżeć w pościeli. Nie będę ukrywać, że lubię te moje godziny całkowitej samodzielności w mieszkaniu. Dlatego zniosłam bardzo wczesną pobudkę, krótki spacer po mojej ukochanej ulicy Głowackiego, no i wreszcie mieszkanie pustoszało. Udało mi się też z pościelą, bo Kuba nie zdążył swojej schować. No i mam wrażenie, że ledwo przymknęłam oko, a tu już wpadła Paulina z czterema przyjaciółkami. Rozległ się jazgot nie do opisania, zrzędzenie na mnie, no i niespodzianka. Dziewczyny zamiast starym zwyczajem wybiec ze mną na pola, rozsiadły się jak starsze panie w fotelach i na kanapie. Już byłam zła, ale gdy na stole pojawiły się rogaliki upieczone wczoraj przez mamę, to humor mi się poprawił. Wysłuchałam więc dokładnych relacji o tym, która koleżanka nie była dzisiaj zbyt rozsądnie ubrana, która pomalowała rzęsy, która miała pomalowane paznokcie, ile warg pokrytych było błyszczykiem. Dla mnie to mało ważne. Liczy się to, że dziewczyny hojnie mnie częstowały. A potem zaczęło się wzajemne odprowadzanie i to było fantastyczne. Jeśli cały rok szkolny będzie tak wyglądał, to już się cieszę. Cześć, Astra