Hau, Przyjaciele!
O mało nie dostałam zawału, gdy Paulina wrzasnęła oglądając transmisję telewizyjną z Rio de Janeiro. Podskoczyła, piszczała, nawet zatańczyła dziki taniec. A przecież męczymy się w upale, przecież przetrwanie go to był temat dnia. Ale nastąpił zwrot akcji i teraz nastało szaleństwo, bo za 3 lata papież Franciszek przyjedzie do Polski, a z nim miliony młodych ludzi z całego świata. Ja myślę o jutrze, czy znowu się rozłożyć w piwnicy, a rodzina szaleje z radości. Kuba obliczył, że właśnie wtedy zda maturę, dostanie się na studia i całe wakacje będzie wolontariuszem. Paulina twierdzi, że skoro za 3 lata będzie już 16-latką, to też będzie pomagała w organizacji. Z kolei Pani zrobiła chytrą minę i oświadczyła, że już trzeba zaplanować remonty, bo w naszym domu można przyjąć sporo gości, przecież z Gliwic do Krakowa nie jest daleko. Chciałam się włączyć w dyskusję, ale wyczułam, że ten temat jest czymś zdecydowanie poza mną. No i upał. Ja go odczuwam najdotkliwiej z całej rodziny. Oni szykują się do siedzenia przed telewizorem, bo będą transmisje z ostatnich chwil papieża w Brazylii, a ja szukam najchłodniejszego miejsca. Rozłożę się na kafelkach w kuchni i wyżebrzę trochę lodów, które akurat Paulina rozdziela do pucharków. Cześć, Astra