W mojej klasie wyśmiewali się trochę ze mnie, że chodzę do kościoła, że żyję wiarą. Nie martwiłam się tym za bardzo. Ale pewien kolega zwrócił na mnie uwagę, był zawsze miły. Starałam się go zniechęcić. Kiedyś wyznał uczucie, a ja skłamałam, że nic nie czuję. Jednocześnie prosiłam Pana Boga o znak, czy to chłopak dla mnie. Podczas pożegnalnej zabawy tańczył tylko ze mną, powiedział, że bardzo się cieszy, bo będziemy w jednej klasie. Ja od początku czułam coś do niego, tęsknię za nim i śnię. Tak się ucieszyłam, że wybrał tę szkołę co ja i będziemy w jednej klasie! Licealistka
Wszystko jest w porządku i chyba dalej też tak będzie. Ten chłopak właśnie Ciebie polubił i z tego się ciesz. Bo widać, że to jest uczucie odwzajemnione. Skoro on tak miło Cię pożegnał, skoro będziecie w tej samej klasie, to znak, że chyba jesteście sobie przeznaczeni. Nie ma sensu ciągle uciekać przed uczuciem. Prosisz Boga o znak, a czy nie sądzisz, że znakiem jest wytrwałość chłopaka, znakiem jest to, że wybrał tę samą szkołę i tę samą klasę. Nie wyrzucaj już z siebie uczucia, bo przecież dobre uczucie pochodzi od Boga. To Bóg jest Miłością. To Bóg dał nam marzenie o stworzeniu rodziny. Ciesz się, że on Cię tak lubi. Uśmiechaj się ślicznie do niego, spoglądaj i zagaduj. Zapytaj o tę szkołę, to dobry temat do rozmowy o przyszłości. Swoim zachowaniem pokaż, że go lubisz. Absolutnie sama nigdy pierwsza nie mów, że kochasz, że jesteś zakochana, że śnisz i marzysz. To chłopak musi kolejny raz zaryzykować. Nie będzie mu łatwo, bo już raz odmówiłaś i w dodatku kłamałaś. Ale jeśli Twój organizm kazał Ci tak skłamać, to nic złego. Bo gimnazjaliści nie zawsze radzą sobie z uczuciami. A co się odwlecze, to nie uciecze. Jeśli jesteście sobie przeznaczeni, to będziecie parą. Sprawy uczuć, chodzenia są bardzo ważne. Dlatego dobrze jest przemodlić je, zaufać Bogu, prosić Go, by kierował.