Hau, Przyjaciele!
Wyjechali. Jeden po drugim. Najpierw Kuba. Było mi smutno, gdy powiedział mi o tym po powrocie z długiego spaceru. Coś tam tłumaczył, że chętnie by mnie zabrał, ale to obóz rowerowy, będą przemierzać wiele kilometrów dziennie. Przebolałam. Ale następnego dnia zauważyłam, że Paulina się pakuje i wcale nie zapewnia mnie, że jedziemy razem, że będzie ciekawie. Hm, no i doczekałam się: „Astrusiu, wnet wrócę, to szybko minie. A tam, gdzie jedziemy nie ma warunków dla psa. To obóz wędrowny, dalekie trasy, różne miejsca noclegowe, a dobrze wiesz, że pieski nie wszędzie mogą przebywać.” Wyjechała w czwartek. Ze smutku nic nie pisałam No a wczoraj nagle wiadomość, że Pani z Panem jadą w góry i wezmą mnie. Im wolno. W dodatku potem dojedzie tam najpierw Paulina, a potem Kuba. Będziemy zdobywać szczyty Beskidów. Jest tylko jeden warunek- nie wolno zaglądać do komputera. Hm, to jakoś to przeboleję. W końcu rodzina jest najważniejsza. Milknę więc i obiecuję wszystko opisać po 20 lipca. Cześć, Astra