Hau. Przyjaciele!
Nic nie rozumiem. Mijają dni tego podejrzanego tygodnia, a Kuba i Paulina nie narzekają na naukę, nie odrabiają zadań. Upały minęły, a oni jakby jeszcze mniej czasu spędzają nad książkami. Wczoraj padało, przedwczoraj też, ja marzę o ułożeniu się pod biurkiem, a tu zupełnie nowe zachowania. No i wreszcie dzisiaj poszłyśmy z Pauliną do biblioteki. Zapięła mnie przy stojakach na rowery i zniknęła w budynku chyba na długo. Piszę „chyba”, bo my, psy, nie mamy poczucia czasu. Pola wróciła ze stosikiem książek i zadowolone pobiegłyśmy do domu. Znowu zaczęła się mżawka, temperatura spadła. Teraz ja wręcz ciągnęłam Paulinę. Już wiedziałam, że przed nami uroczy wieczór spędzony na tapczanie, może nawet pod kocem, ja pogrążona w śnie, Paulina w lekturze. No i jestem prawie pewna, że obok, na stoliku, pojawią się ciastka. Oby tylko nie truskawki, bo nie jestem miłośniczką owoców. Cześć, Astra