Nasz wysłannik, Krzysztof Błażyca poleciał do Nigerii, by uczestniczyć w poświęceniu pierwszej studni wybudowanej ze składek czytelników "Małego Gościa Niedzielnego". Obecnie znajduje się w wiosce Uduophori, na południu kraju, skąd relacjonuje uroczystości.
Dziś poświęcenie przetwórni wody sfinansowanej przez czytelników "Małego Gościa" w Uduophori w Nigerii. Najpierw Msza Św. z udziałem biskupa, potem procesyjne przejście do przetwórni. 10 km przez busz.
"Praise the Lord, praise the Lord.... ("Chwalcie Pana, chwalcie Pana"). Wioska Uduophori budzi się świerszczami, kogutami, ptakami, głośną muzyką od szóstej rana. W pobliskim zborze tej nocy wypędzano demony. "My tam nie idziemy" mówiła wieczorem Gloria. Całą noc zza okna docierały śpiewy i krzyki. Bębny zamilkły przed piątą.
Powitanie było żywiołowe. Wjeżdżamy do wioski na taxi-motorach. Ludzie machają rękami. "Jesteś drugim białym w Uduophori" - śmieje się Damian. Brat wszystkich. Ich "reverent". Razem z nim Kelvin i Raphael. To komplet. Trzech Misjonarzy Pokoju w środku nigeryjskigo buszu. Ich dom jak pozostałe. "Chcemy jak Karol de Foucauld. Prosto, pośród ludzi...."
Przed domem gromada dzieciaków. Mężczyźni i kobiety. I najstarsi - papa i mama. Mama ma 89 lat, twarz pełną bruzd i uśmiech figlarnej dziewczyny. Boso, przepasana jedynie rabą. Gołe ramiona. Śmieje się cały czas. Śmieją się kobiety. Kołyszą radośnie. Zaczynamy klaskać i tańczyć. Radość jest. Śmiejemy się i tańczymy. Tańczymy i śmiejemy się...
Choć przetwórnia wody w tej wiosce to pierwszy projekt w okolicy doprowadzony do końca, to ktoś już zdążył wpuścić truciznę do jednego z tanków. Trzeba było wypompowywać całą wodę. Będzie potrzebne dodatkowe zabezpieczenie.
Kapłani dżu-dżu nieprzychylni dobroczynności braci. "Podczas dzisiejszej celebracji uważajcie" mówi do Damiana wójt gminy. Ostatnio widziano trzech czarowników. Szli z miejsca kultu w kierunku domu braci. Odprawiali czary. "Ściągają pioruny na ludzi, rzucają klątwy i powstrzymują deszcze. Też nie wierzyłem" - mówi Damian widząc me zakłopotanie, gdy spisuję te opowieści. Opowiada inne historie. O kulcie pytona, kobiecie, którą czarownik przemienił w węża i chłopaku kocie. Mówią o tym na wsiach, w telewizji, piszą w gazetach...
Zjechaliśmy okolicę. Sprawdzamy małogościowe studnie wybudowane na obszarze ok. 50 km. Łodzią przeprawiamy się przez Niger. Trzask na środku rzeki. Silnik się zatrzymuje. Łódź zaczyna nabierać wody. Dziura z przodu. "Nie utoniesz, potrafię pływać"- pociesza siedząca obok kobieta. Plastikową butelką próbuję wylewać wodę z łodzi. Ludzie się modlą. Silnik zapala. Docieramy do brzegu. Wszyscy szczęśliwi, tylko sternik nerwowy. Wieczorem opowiadamy mamie naszą historię. "Oghene do - Bóg jest dobry" - mówi prosto.