Hau, Przyjaciele!
Gdybym się potrafiła modlić, to bym też adoptowała modlitewnie jednego z kardynałów. Oto zbliża się dzień, gdy Duch Święty wskaże przyszłego papieża. Pan denerwuje się na niektórych dziennikarzy, że opowiadają bzdury, chcą tylko sensacji. Nasz sąsiadka nie rozstaje się z różańcem, modli się i za Benedykta XVI, za swojego kardynała i za wszystkich razem. Nawet mała Lolka, gdy widzi telewizor, woła „dym, dym”, bo ją tego nauczyła prababcia. Słucham wszystkich rozmów i już wiem, że dzisiaj jest historyczny dzień, a wkrótce czekają nas kolejne, nie mniej ważne. Staję się więc psem żyjącym w historycznych czasach. Z tego powodu kompletnie lekceważę starą kocicę. Spotkałam ją dzisiaj kilka razy- i na schodach, i w ogrodzie. Spojrzałam, nie warknęłam, nawet kiwnęłam przyjaźnie ogonem. Bo w takich ważnych dniach wszyscy powinni być dla siebie mili. My zwierzęta też. Przecież w Betlejem lepiej od ludzi wyczuliśmy wagę chwili. Mam nadzieję, że Benedykta XVI trzeże chociaż jeden dobry pies. Cześć, Astra