Hau, Przyjaciele!
Lubicie być w centrum uwagi? Bo ja bardzo lubię. A jeśli nie jest to możliwe, to uwielbiam przytulić się do kogoś z rodziny, spać w poczuciu pełnego bezpieczeństwa. Niestety, dzieci często wnoszą do domu zamieszanie i nerwy. Dobrze, że muszą się uczyć i czytać lektury, bo wtedy nieruchomieją, a ja mogę drzemać. Z tych samych powodów jestem zwolenniczką telewizji i komputera. Tymczasem od wczoraj ciągle tylko dyskusje o tym, kto jakiego kardynała adoptuje do modlitwy, by jak najlepiej dokonał wyboru przyszłego papieża. Paulina skupia się na Czechu, Pani na Niemcu, Pan na kardynale z Gwinei. Ciągle do kogoś dzwonią, pomagają zaadoptować kardynałów babciom, dziadkom, starszym ciociom. Zresztą, temat papieski jest teraz u nas na pierwszym miejscu. Pani Maria przychodzi niby po jakiś drobiazg, a chce się po prostu wygadać i troszkę popłakać. Powiedziała, że sama jutrzejszej transmisji z modlitwy na Anioł Pański nie może obejrzeć, że bierze mnie do siebie. Zgoda, będę ją pocieszała. Potem się okazało, że nasze maluchy domowe, czyli Zosia i Lolka też będą z nami i dlatego tym bardziej będę potrzebna, by dziewczynki zachwycały się mną, a w tym czasie ich mama i prababcia skupią się na papieżu. No cóż, będzie telewizja, ale nie będzie drzemki. Cześć, Astra