Hau, Przyjaciele!
Siedzę przy rodzinie, bo wszyscy są bardzo podekscytowani, a ja prawie nic nie rozumiem. Zaczęło się w południe. Spokojnie siedziałam z Pauliną w kuchni i jęczałam, by mi coś rzuciła ze stołu. A ona od godziny szalała przy garnkach i miskach. Co chwilę biegała do komputera, bo piekła i gotowała coś bardzo pysznego. Nagle telefon, okrzyk, że niemożliwe i to trwa aż do teraz, do późnego wieczoru. Papież zrezygnował, a taka sytuacja ostatni raz zdarzyła się 700 lat temu. Ile to może być? Pojęcia nie mam. Prawdę mówiąc, o niczym nie mam pojęcia, a rodzina nie rozmawia o niczym innym. Pan po powrocie z pracy zasiadł przed telewizorem, potem dołączyła Pani. Dobrze, że Paulina pomyślała o obiedzie i podwieczorku. A kto będzie gotował, gdy będzie to konklawe, gdy całą rodziną będą wypatrywali białego dymu? Chyba ja przejmę rządy w kuchni. Cześć, Astra